„To brzmi jak inna epoka”. Historie i początki polskich ikon w roku trzydziestolecia CDJ-ów [wywiad]

Fot. Carla Roca / archiwum prywatne
Wywiad
CDJ-e, 30-lecie, Carla Roca

"Kiedyś to było. Nie to co teraz" - trochę prawda, a trochę pusty frazes, który jednak łatwo przypisać tematowi CDJ-ów. Ich historia liczy 30 lat. Kawał czasu. Lata zmian, kolejnych nowych modeli i bijąca w każdym zdaniu nostalgia. Historie polskich DJ-ów i DJ-ek pamiętających początki "setek" czy "tysiączków" są na wagę złota. W roku trzydziestolecia powstania CD playerów pytam uznanych i cenionych przedstawicieli polskiej sceny o ich przygodę z obecnie najpopularniejszym sprzętem didżejskim w klubach.

CDJ-e, 30 lat
Fot. Bert

Czytaj więcej: 30 lat CDJ-ów. Oto, jak Pioneer zmienił DJ-ing na zawsze

30 lat CDJ-ów. Początki

Damian Badziąg: Na rok 2022 przypada trzydziestolecie powstawania CDJ-ów. Wszystko zaczęło się od modelu CDJ-300. A jak było w Twoim przypadku?

Bert: Pierwszymi CDJ-ami, na których grałem były „setki”, czyli CDJ-100S. Miało to miejsce w warszawskim klubie Piekarnia, gdzie byłem rezydentem. W tamtym okresie grałem głównie z winyli i z dużą niechęcią korzystałem z tego sprzętu. Na tle Technicsów, wymagających umiejętności i warsztatu, wydawał mi się dość prymitywny. Sporadycznie zdarzało mi się z niego grać i to tylko dlatego, że pewne nagrania były niedostępne na winylach. Pamiętam nawet pierwszy utwór, który zagrałem z tego CD playera. Miało to miejsce w 2001 roku. To był Espionage – A Revelation, nagranie, które Fatboy Slim zagrał podczas słynnego pojedynku didżejskiego na antenie BBC Radio 1. Chciałem kupić winyl, ale nie był nigdzie dostępny. A że wyjątkowo spodobał mi się ten utwór, to postanowiłem zagrać go z CD playera. Było to dość nieprzyjemne doświadczenie. Czułem wtedy naprawdę duży dyskomfort, kręcąc tym małym jogiem w lewo i prawo… Namęczyłem się i napociłem, a na koniec, na tle moich winyli, zabrzmiało to, jak jedna wielka kupa… Samo nagranie ściągnął mi mój przyjaciel z jakiejś pirackiej strony. Potem wypaliłem je na płytę CD. 

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Aż wreszcie pewnego dnia pojawiła się słynna „tysiączka” Pioneera i to był gamechanger. Po raz pierwszy ten sprzęt w akcji zobaczyłem w warszawskiej Piekarni – w 2001 roku albo na początku 2002 w klubie pojawili się A-Skillz i Krafty Kutz, którzy zagrali na czterech odtwarzaczach! Obaj pokazali, że można na nich skreczować tak samo, jak z płyt winylowych. Wszyscy staliśmy z rozdziawionymi gębami i nie wierzyliśmy własnym oczom i uszom. Ci goście robili wszystko to, co można było zrobić na gramofonach, a nawet dużo więcej. Wtedy zdałem sobie sprawę, że właśnie zmienia się historia didżejowania. Pojawienie się odtwarzaczy CD zmieniło całą scenę. DJ-em mógł być każdy, nie trzeba było już kupować winyli. Wystarczył dostęp do mp3 i wypalarki płyt CD. Samo didżejowanie stało się tańsze i ogólnodostępne, a na scenie pojawiły tysiące nowych DJ-ów, którzy już nie musieli kupować drogich winyli. W 2005 roku przeszedłem na cyfrową stronę mocy. 

Carla Roca: Pierwszy raz dotknęłam CDJ-ów w 2009 roku w Point Blank Music School w Londynie. Wcześniej przez 9 lat nie chciałam nawet o nich słyszeć, ani nawet patrzeć w ich kierunku! Od początku mojego didżejowania, czyli mniej więcej od 2000/2001 roku, grałam tylko i wyłącznie z płyt winylowych. Miałam wrażenie, że CDJ-e to był sprzęt, który nie dotyczył w ogóle mojego świata i w ogóle mnie do niego nie ciągnęło. Zostałam DJ-ką z miłości do winyla i myślałam, że tak już zostanie na zawsze. Tym bardziej że z czasem przekonana też byłam, że CD playery to sprzęt dla tych, którzy nie potrafią „normalnie” grać i  że nadają się tylko na dyskoteki, dla prezenterów itp.

Zdecydowana większość ówczesnych DJ-ów techno nawet nie brała tego sprzętu pod uwagę, a granie z CD było niemal wstydem. Jednak w szkole w Londynie jeden z modułów był powiązany z CDJ-ami, więc to był moment, kiedy nie miałam już innego wyjścia, niż się przełamać i w końcu ich dotknąć. Nie był to jednak żaden przełom, bo nie przekonałam się do tego sprzętu. Mimo tego, że gramofony zaczęły znikać z klubów wraz z muzyką techno od mniej więcej 2008 roku, ja kurczowo trzymałam się płyt winylowych. W pewnym momencie zaczął się problem z dostępnością muzyki techno i wszystkich nowości na tym nośniku, a mp3 wzięło górę. Tak więc nie było już innej opcji, jak tylko kupić Serato, w którego przypadku w dalszym ciągu, mimo użycia wave, była namiastka grania z winyla. Z Serato grałam jeszcze z dobre 2 lub 3 lata, ale też w międzyczasie nadszedł ten moment, kiedy CD playery stały się moim wybawieniem.

Miałam wrażenie, że CDJ-e to był sprzęt, który nie dotyczył w ogóle mojego świata i w ogóle mnie do niego nie ciągnęło. Zostałam DJ-ką z miłości do winyla i myślałam, że tak już zostanie na zawsze.

Podczas jednej z imprez Serato po raz któryś już z rzędu odmawiało posłuszeństwa. Działo się tak zazwyczaj, kiedy odsłuch znajdował się bardzo blisko urządzenia. Wiele razy udało się odpalić program i zagrać, ale już niestety nie w tym przypadku. Teraz myślę, że jednak dobrze się stało. Byłam wówczas zmuszona zagrać mojego pierwszego seta z CD playerów, była to moja impreza urodzinowa w Lublinie. Nie mogłam rozczarować publiczności brakiem mojego występu. Z pomocą i swoją muzyką na płytach CD przyszedł wtedy Alan White aka Boombel i wtedy właśnie przekonał mnie ostatecznie do „Pionków”! Patrząc na rok tego zdarzenia, jestem przekonana, że był to model CDJ-1000 MK3. Jeśli chodzi o jakieś szczegóły odnośnie do nauki, to jak dla mnie sprzęt ten na tamten moment był tak łatwy w obsłudze, że jego opanowanie nie zajęło mi ogółem więcej niż 10 minut. W porównaniu do grania z gramofonów śmiało można powiedzieć, że CDJ-e grały – według mojego odczucia – same.

Chris Da Break: O, nawet nie miałem pojęcia, że CDJ-e mają tyle lat. Może powinienem to wiedzieć, gdyż początki mojego pierwszego miksowania przypadają na rok 1994, ale wtedy było to po prostu zmienianie CD na domowych playerach bez regulacji prędkości. W moim przypadku wszystko zaczęło się od winyli, jednak od kilku lat równolegle dołączyłem granie digital na playerach CDJs. Dość mocno broniłem się przed ich zakupem, jednak prowadząc Wake Park w Szczecinie, byłem zmuszony do zainwestowania w sprzęt, z którego korzystam na co dzień. W 2019 roku zakupiłem XDJ-700 na USB, sądząc, że płyta CD w niedalekiej przyszłości zostanie wycofana z produkcji. 

Diana d’Rouze: Na winylach zaczęłam grać w 1995 roku i zawsze myślałam, że ta przyjemność pozostanie na zawsze. Bardzo się zdziwiłam, kiedy w klubach nagminnie zaczęły pojawiać się odtwarzacze CDJ, a dobrych gramofonów typu Technics SL 1200 było coraz mniej. Pamiętam jak dziś, że kiedyś po imprezie w Eskulapie po Imporcie (był rok 2004) zaprosiłam do siebie DJ Conradq, który przywiózł do mnie do domu CDJ-100. Odtwarzacz ten był niewielki, miał mały wyświetlacz. Player miał na celu w tym czasie wywalczyć sobie miejsce na małych didżejkach, gdzie z uwagi na duże gramofony, nie było za wiele miejsca na nośnik cyfrowy. Tak zaczęła nie moja przygoda z CDJ. Pamiętam, jak Konrad powiedział: „Zobaczysz Diana – to jest przyszłość!”. Trudno było mi to sobie wyobrazić.

CDJ-e, 30 lat
Fot. Glasse

Glasse: O rany, trzydziestolecie! To brzmi dzisiaj jak inna epoka. Wtedy to chyba nawet jeszcze nie grałem. Ja zaczynałem od gramofonów i winyli i bardzo długo pozostawałem im wierny. To były czasy, kiedy zdecydowanie w klubach rządziły winyle i Technicsy. Niemniej w końcu przyszedł moment „przesiadki”. Daty i roku nie przytoczę. Zlało się to w jedną długą historię, ale w moim przypadku pierwszy kontakt z CD playerami to był model Pioneer CDJ-100. Dzisiaj porównując „setkę” do współczesnych modeli, to był raczej przenośny „discman”! To był dla mnie przełomowy sprzęt. Na początku z oporem i nieśmiało łączyłem winyle z CD-kami. Z dystansem podchodziłem do tematu, bo żyłem wtedy trochę w przeświadczeniu, że każdy „prawdziwy DJ” gra z winyli. Dawno wyrosłem z tego myślenia i z perspektywy czasu to było bardzo niedojrzałe podejście. Dzisiaj wiem, że to nie gra nośnik albo „instrument”, tylko artysta. 

Ricardo: Pamiętam oczywiście ten model. Zacząłem swoją przygodę w 1996 od płyt winylowych i przeszedłem na „drugą stronę mocy” w 2001 roku, kiedy pojawił się pierwszy CDJ-1000. W tych czasach dominowały jeszcze płyty klasyczne, ale playlistę uzupełnialiśmy sobie zdobytymi w necie mp3. Pamiętam jeszcze model CDJ-100, który był chyba najbardziej popularną wersją. Był on tak bardzo niedokładny, że śmialiśmy się, że „granie” z niego wymagało nadzwyczajnego skupienia, ale dział.

SB: Jako wielki miłośnik płyty winylowej i posiadacz kilkunastotysięcznej ich kolekcji broniłem się przed rozpoczęciem używania CD przez pierwsze 10 lat grania. Latałem nawet w tym czasie kilka razy w roku na tydzień do Londynu w celu przeszukiwania komisów. Zwoziłem ich po kilkaset za każdym razem. Niestety coraz więcej nowo otwartych miejsc nie posiadało gramofonów, a nawet planując didżejkę, nie uwzględniało nawet miejsca na takowe. W roku 2010 postarałem się o finansowanie na otwarcie firmy eventowej z urzędu pracy (2 CDJ-e, mikser i komputer). Dotację otrzymałem. Jakież było moje zdziwienie, gdy zaproponowano mi środki na wszystko, oprócz… drugiego CDJ-a) Musiałem rysunkami tłumaczyć paniom z urzędu, na czym polega miksowanie, żeby je przekonać do tego, że 2 CDJ-e są do tego niezbędne. Po wielu turbulencjach w końcu stałem się posiadaczem dwóch sztuk najnowszego modelu CDJ-2000, które z powodzeniem służą mi do dzisiaj.

30 lat CDJ-ów. „Kłopoty, kłopoty DJ-ów”

Z jakimi wyzwaniami/problemami musiałeś_aś zmagać się na początku swojej przygody z CDJ-ami?

Bert: Trochę zabrało mi przejście z winyli na CD. Na początku nie podobało mi się granie ze „srebrnych krążków”. Kojarzyło mi się z dyskotekowymi didżejami. Winyl, tak mi się wtedy wydawało, był czymś nobilitującym. Granie z CD było lamerskie. Oczywiście dziś na to inaczej patrzę, ale wtedy miałem dość ortodoksyjne podejście. Miałem problem z „setkami”. Inaczej czułem gramofon a inaczej ten odtwarzacz. Granie na nim było męczące i irytujące, zwłaszcza kręcenie jogiem i ustawianie prędkości nagrań. „Tysiączki” były już inne. Jog był większy, bardziej precyzyjny, zbliżony do gramofonu i po prostu grało się przyjemniej. Więc z łatwością przestawiłem się na „cyfrowe didżejowanie”. Miałem też swój własny CDJ-1000 – kupiłem go w Stanach, zresztą do dziś mam ten odtwarzacz. Pojawił się za to inny problem – nadmiar nagrań. Nagle okazało się, że można mieć tysiące utworów wypalonych na płytach CD, a nie jak dotychczas 50 albo 100 winyli.

Mając tak wielki wybór, zaczynałem zbyt dużo myśleć: „a może zagram to, a może zagram tamto, a nie –  może lepiej to”. Zdarzało się, że traciłem flow, skupiałem się na wyczerpujących rozkminach. I to całe wyszukiwanie cholernie mnie męczyło. Selekcja winyli była dużo łatwiejsza. Zazwyczaj patrzyłem na okładkę płyty i od razu wiedziałem, co to za numer i co zagram. Wpadłem więc na pomysł, nie tylko zresztą ja, że najlepiej na jednym CD wypalać jedno wydawnictwo. Maks 4 numery na jednej płycie, a czasami nawet jeden. Usprawniło to proces selekcji. W 2010 roku w klubach pojawiły się CDJ-e 2000 z możliwością grania z pendrajwów. I to był kolejny punkt zwrotny. Wtedy pojawił się software – Rekordbox, bez którego dziś trudno wyobrazić sobie cyfrowe didżejowanie. Jest to podstawa, aczkolwiek znam DJ-ów, którzy, o zgrozo, nie używają go! Dziś mamy też ogromny rynek konsol didżejskich, zdominowany przez firmę Pioneer, ale to już inna opowieść. 

CDJ-e, 30 lat
SB | Fot. Wojtek Rojek

Carla Roca: Największym problemem, z jakim się zmagałam, a który na szczęście już nie występuje, to była identyfikacja kawałków. Wcześniej kojarzyłam każdy numer z okładką płyty oraz naklejką, jaka była na płycie winylowej. Niestety w przypadku płyt CD (bo wtedy nie było jeszcze opcji z USB) były tylko tytuły spisane na kartce jeden pod drugim w albumie z płytami. Brakowało jakichś cech charakterystycznych, które można by było kojarzyć z konkretnym utworem. A że rotacja kawałków zawsze była dość częsta i było ich dużo, to ciężko było zapamiętać od razu tytuły i producentów.

Zdarzało się, że dobór muzyki w czasie seta stanowił problem, bo długo wertowałam po płytach i nie mogłam znaleźć tego, co chciałam. Innym problemem, który mnie zniechęcał kiedyś do grania z CD, na tych starszych modelach sprzed 2006 roku, to był totalny brak wglądu w to, jak wygląda ścieżka dźwiękowa. Waveform to była tylko jednolita linia, na której nie było widać, kiedy jest stopa, a kiedy przerwa. W przeciwieństwie do winyla, gdzie z płyty czytało się wszystko jak z książki. Teraz sprawa wygląda zdecydowanie inaczej, bo playery mają niezwykle szczegółowy waveform umożliwiający idealne zrozumienie przebiegu utworu.

Chris Da Break: Na początku nauki obsługi playerów, zgrywanie utworów nie stanowiło problemu ze względu na granie z winyli. Dość długo jednak zajęło mi ogarnięcie biblioteki Recordbox. Raz wypaliłem pendrive na wieczorną imprezę, a tam okazało się, że są puste tytuły, gdyż utwory zostały na moim stacjonarnym kompie w domu. Dobrze, że grałem wtedy z moją ekipą, więc dostałem playlistę kolegi!

Diana d’Rouze: Tak… początki na tym sprzęcie, kiedy nie był jeszcze unowocześniony, były dosyć trudne. Zbyt mały wyświetlacz, nietrzymanie prędkości, problem poruszania się między trackami, ogólnie nie miało to nic wspólnego z gramofonem. Jednakże nowy CDJ-1000 posiadał duży wyświetlacz, tak że pokazywał wszystkie inne funkcje, jak np. wartość BPM, odchylenie procentowe pitcha, pętle oraz zakres pitch czy CD text. To pierwszy odtwarzacz, tak że dostał dotykowy jog oraz regulację zachowania się dotyku joga. To było coś! Tym głównie sprzęt najbardziej przekonał mnie do siebie.

Wcześniej zapamiętywałem numery po grafice okładki lub stickera na płycie, a na CD-kach miałeś tylko napisy markerem i trudno było się na początku połapać. I to też przerabiałem przy kolejnym zmianie formatu na „pendrajwowo-lapotopowy”.

Glasse: Na początku najtrudniej było się rozstać z całą otoczką grania z winyli. Dotyk, zapach, wyciąganie i układania w torbie, przekładanie na półce. Wyciągnięcie winyla z okładki, przetarcie koszulką i położenie na gramofon. Niewielu dzisiaj zna to uczucie. Tak naprawdę już samo kupowanie płyt winylowych dostarczało wielu emocji, których dzisiaj nie ma. Jeździłem wieczorami do kolegi, który miał szybszy Internet i można było szybciej odsłuchać numery na angielskim Juno. Musieliśmy to robić w określony dzień, kiedy pojawiały się nowości, bo wiele wydawnictw było mocno limitowanych i jeśli usiadłbyś do tego rano, to mogły już „polecić” na inny kontynent. Potem czekałeś 3-5 dni na awizo z poczty albo w gorszym wypadku wezwanie do Urzędu Celnego, żeby się tłumaczyć i opłacać paczkę z Wielkiej Brytanii.

W tej sytuacji gorsze od opłat było to, że musiałeś kolejny dzień lub dwa czekać na wyjaśnienie sprawy. A to już piątek i przecież chciałeś już zagrać ten numer na imprezie (śmiech). Dzisiaj to brzmi jak kosmos, ale tak to wyglądało – przynajmniej u mnie. Inną sytuacją, z którą musiałem się uporać, to rozpoznawanie i kojarzenie numerów. Wcześniej zapamiętywałem numery po grafice okładki lub stickera na płycie, a na CD-kach miałeś tylko napisy markerem i trudno było się na początku połapać. I to też przerabiałem przy kolejnym zmianie formatu na „pendrajwowo-lapotopowy”.

Ricardo: Było ich mnóstwo, wyłączające się kawałki (nie czytało płyty), zacinający się sprzęt. Mimo wielu stresów w początkowych wersjach trzeba przyznać, że w pewnym momencie problem zniknął i pracowało się bardzo stabilnie.

SB: Z jakimi problemami? Po prostu nie wiedziałem, od czego zacząć, musiałem uczyć się grać od nowa. Pitch w CD-kach chodzi zupełnie inaczej niż w gramofonach. Jest mniej dokładny. Suwak lekko się kołysze. Dobra rada – zawsze mieć ze sobą kilka różnych pendrieve’ów i nie linkować CD-ków. Potrafią się zawiesić przy wkładaniu lub wyjmowaniu USB z tego, który akurat nie gra.

CDJ-e, 30 lat
Chris Da Break | Fot. Marta Walowska

30 lat CDJ-ów. I tak, i nie

Zadowolony/zadowolona jesteś z ewolucji CDJ-ów? Najnowsze modele robią robotę? Czy wręcz przeciwnie – przerost formy nad treścią?

Bert: Pioneer CDJ-3000 to najlepszy sprzęt na rynku, nie mam żadnych wątpliwości. Industry standard – jak się często mówi.  Najnowszy model pozwala na nieograniczoną kreatywność: loopowanie, zmienianie tonacji nagrań (o tej funkcji kiedyś marzyłem), ma duży dotykowy wyświetlacz, co jest dla mnie ogromnym plusem i dziesiątki innych możliwości. Większości nie wykorzystuję (nigdy nie używam przycisku sync!), bo wciąż dla mnie najważniejsze jest programowanie, czyli selekcja nagrań i ich ułożenie w secie, a dopiero później techniczne zabawy. Mając pod ręką najlepszy sprzęt na świecie, nie możemy zapominać, że najważniejsza jest muzyka.

Carla Roca: Didżejowanie w ciągu ostatnich dwudziestu lat bardzo się zmieniło. Jedną z podstawowych umiejętności nie jest już zgrywanie bitów, jak to było kiedyś. Myślę, że wszyscy się już pogodzili z tym, że nie patrzy się już na to, czy DJ potrafi dobrze zgrywać kawałki i że korzystając z CDJ-ów, kawałki zgrywają się niemal same. Zamiast tego DJ-e muszą wykazywać się teraz zupełnie innymi umiejętnościami, wykonywać czynności kreatywne, na które pojawił się nagle czas zyskany dzięki szybkiemu zgrywaniu. Osobiście w ciągu ostatnich lat głównie grywam na CDJ-2000 NXS2, 900 NXS2 i 3000. Granie na tym sprzęcie, a zwłaszcza na CDJ-3000 przy odpowiednich umiejętnościach przypomina już granie z samplera czy drumkitu. Sprzęt ten dzięki nowym funkcjom pozwala na bardzo rozbudowaną manipulację muzyką.

Wprowadzenie swego czasu Recordboxa i możliwość zarządzania muzyką jeszcze przed wyeksportowaniem jej na USB to także wspaniała i przełomowa sprawa. Chodzi mi tutaj oczywiście o funkcję Hot cue, dzięki której podczas występu można samplować poszczególne momenty z utworu, przeskakiwać przez wybrane momenty w dowolny sposób tworząc w ten sposób niemal remiks danego kawałka. Kreatywnych opcji w nowych CDJ-ach jest całe mnóstwo. Nie brakuje również funkcji, które znacznie ułatwiają pracę z muzyką, a granie z CDJ-ów przypomina powoli grę na instrumencie.

Nie będę wymieniać wszystkich opcji, jakie teraz mamy do wyboru i kiedy co zostało wprowadzone i w których modelach, ale Touch preview, touch cue, Beat jump, LOOPs to doskonałe narzędzia. Key Sync i Key Shift według mnie też jest czymś, co oszczędza DJ-owi dużo czasu, jeśli chodzi o dopasowanie utworów według tonacji (choć ja akurat Key Sync nie używam), ale za to Key Shift potrafi bardzo podkręcić atmosferę na parkiecie, zmieniając tonację utworu odpowiednio wznosząco i tę opcję zdarza mi się wykorzystywać!

Kiedyś nie pomyślałam, że ja, jako wierna przez lata winylom DJ-ka, tak będę uwielbiać i cenić ten sprzęt. Jednak świat się zmienia i nasze potrzeby też, a Pioneer dobrze nad tym wszystkim nadąża.

Jeśli chodzi o CDJ-3000, to w pierwszej chwili byłam zaskoczona negatywnie brakiem możliwości użycia w tym modelu płyt CD. Zrozumiałam wtedy, że zmieniło się już coś bezpowrotnie. Z drugiej też strony dotarło do mnie, że nie znam już nikogo wśród DJ-ów, kto przychodziłby grać na imprezę z kolekcją swoich CD-ków. Uważam, że najnowsze modele jak najbardziej robią robotę i rozwijają się w dobrym kierunku. Oczywiście nadal są jakieś małe niedociągnięcia i pozostawiane są jakieś funkcje, które są niepotrzebne i archaiczne, ale ja jestem osobiście zachwycona! Kiedyś nie pomyślałam, że ja, jako wierna przez lata winylom DJ-ka, tak będę uwielbiać i cenić ten sprzęt. Jednak świat się zmienia i nasze potrzeby też, a Pioneer dobrze nad tym wszystkim nadąża. Chciałabym mieć takie „trzytysiączki” w domu, jednak ich cena jest dosyć zaporowa i to jest ich jedyny minus…

Chris Da Break: Najnowsze Nexusy zmieniają tonację utworów, co może powodować, że jak zaczynasz set na smutno (skala molowa), to na smutno skończysz. Raczej wolę osobiście na ucho dobierać utwory, aby nie wpaść w monotonię. Pewnie poprawili znacznie synchronizację, ale nie korzystam. Własne ucho jednak wyczuje w punkt, że coś „nie siedzi”. Bardzo lubię opcję loopowania i często z niej korzystam. Przeglądanie bibliotek utworów wraz z okładkami to mistrzostwo. Potrafisz w mgnieniu oka sprawdzić utwory i dopasować do miksu. Z winylami takie coś jest niemożliwe. Zdarzało się, że podczas szybkiego grania miałem pozadzierane palce do krwi od wachlowania płytami w kejsie.

CDJ-e, 30 lat
Ricardo | Fot. Łukasz Patecki

Diana d’Rouze: Chyba jestem zadowolona. Sprzęt z roku na rok staje się coraz bardziej profesjonalny i dostosowany do potrzeb estradowych, jak i indywidualnych potrzeb DJ-a. Czasami aż nie jesteśmy w stanie zapoznać się całkowicie z najnowszym sprzętem, a ten już znajduje się w klubach czy na festiwalach. Dlatego tez czasami ubolewam, że nie wszystkie funkcje są mi do końca znane w najnowszych modelach. Jak wiemy pod koniec 2020 roku Pioneer wypuścił CDJ-3000, najnowszy flagowy model CDJ.

W przeciwieństwie do poprzednich modeli CDJ CDJ-3000 nie ma napędu CD, co czyni go podobnym do linii odtwarzaczy multimedialnych DJ Pioneera XDJ. CDJ-3000 wprowadził większy dziewięciocalowy ekran dotykowy, przeprojektowany interfejs z większą liczbą przycisków Hot Cue. Jednak co mnie interesuje najbardziej, to przycisk Key Sync, a Pioneer CDJ-3000 automatycznie dopasuje tonację następnego utworu do tego, który znajduje się na głównym decku, co tworzy płynne i harmoniczne połączenie. Dzięki funkcji Key Shift na ekranie dotykowym możesz ręcznie zmieniać tonację utworu w górę lub w dół, a to już jest coś!

Glasse: Oczywiście, że jestem zadowolony. Rozwój sprzętu otwiera przed nami masę nowych możliwości. Wykorzystując funkcje, których kiedyś nie było, możesz budować i tworzyć swoje sety w nieosiągalny wcześniej sposób. Wiem, że duża większość DJ-ów, w tym i ja, nie wykorzysta pewnie nawet w 50 procent wszystkich możliwości dzisiejszych sprzętów z najwyższej, a nawet średniej półki. Ważne jest, że mamy taką możliwość i wybór. Z tym rozwojem niestety idzie też w parze finansowy rozwój takich sprzętów. Zestaw dwóch CDJ-ów i miksera z wyższej półki to dzisiaj poziom całkiem konkretnej fury albo motocykla! Na szczęście tutaj też mamy już wybór bardziej budżetowych modeli lub kontrolerów, ale to już inny temat.

Dla mnie ewolucja CDJ mogłaby się zatrzymać w 2009 roku, gdy świat ujrzał CDJ-2000. Jedynymi przydatnymi ulepszeniami są brak napędu na CD w późniejszych modelach, są lżejsze i pobierają mniej prądu (kto dzisiaj gra jeszcze z płyt CD?) oraz funkcja memory, która loopuje kawałek po wyjęciu nie tego, co trzeba pendrive’a przez nierozgarniętych.

Ricardo: Zdecydowanie robią robotę. Mnóstwo udogodnień, ogromne wyświetlacze (bardzo ważne dla starszego pana). Pytanie, czy coś jeszcze może się pojawić, czy ta forma będzie z nami przez kolejne kilkanaście lat? Z mojego punktu widzenia nic więcej już nie potrzebujemy. Zawsze powtarzam, że najważniejsza jest selekcja muzyki, a nie technologiczne udogodnienia.

SB: Dla mnie trochę przerost formy nad treścią. Nie używam Rekordboxa, nie używam synca, praktycznie posługuję się nimi, jakbym grał z gramofonów. Dla mnie ewolucja CDJ mogłaby się zatrzymać w 2009 roku, gdy świat ujrzał CDJ-2000. Jedynymi przydatnymi ulepszeniami są brak napędu na CD w późniejszych modelach, są lżejsze i pobierają mniej prądu (kto dzisiaj gra jeszcze z płyt CD?) oraz funkcja memory, która loopuje kawałek po wyjęciu nie tego, co trzeba pendrive’a przez nierozgarniętych.

30 lat CDJ-ów. Bywało różnie

Jak za Twoich początków wyglądało zaopatrzenie klubów w sprzęt didżejski z akcentem na CDJ-e?

Bert: Często DJ-e przynosili swój własny sprzęt i na nim grali. A jak nie grali, to wypożyczali. Wtedy właśnie narodziły się pierwsze „wypożyczalniowe” biznesy. Zdarzało się, że na imprezy w Piekarni zabierałem swoją „tysiączkę”, aczkolwiek, przyznam, robiłem to z dużą niechęcią.

Carla Roca: Sprzęt w klubach często był zaopatrywany w zależności od imprezy – albo przez samych DJ-ów i wtedy grało się z własnego sprzętu, albo z wypożyczalni, które już wtedy całkiem nieźle funkcjonowały. Oczywiście były kluby, zwłaszcza z muzyką komercyjną, gdzie Pioneery były już stałym wyposażeniem lokalu. Jednak jeśli mówimy tu o naszym podwórku, nazwijmy je po staremu „undergroundowym”, to 15 czy 20 lat temu kombinowało się przed imprezą, skąd wziąć sprzęt. DJ-e, którzy posiadali taki sprzęt, dobrze na tym wychodzili, bo przy okazji dostawali fajne bookingi jako transakcję łączoną!

CDJ-e, 30 lat
Diana d’Rouze | Fot. Michał Pawłowski

Chris Da Break: Szczerze, to pytanie raczej do właścicieli klubów. W czasach klubu Neuron (rok 2001), który współprowadziłem, graliśmy wyłącznie z winyli.

Diana d’Rouze: Nie interesowałam się za bardzo tym, czy sprzęt był kupowany, czy wypożyczany. Interesowały mnie tylko dobrze funkcjonujące i najnowsze modele.

Glasse: Jak zaczynałem, to w klubach były tylko gramofony. Nikt o CDJ-ach jeszcze nawet nie mówił. Potem zaczęły pojawiać się w riderach zagranicznych artystów, których mieliśmy okazję gościć. Trzeba było się czasem nieźle naszukać po firmach lub znajomych, żeby znaleźć 2 lub 3 „tysiączki” Pioneera. Potem zaczęły pojawiać się oba zestawy razem na konsolecie – gramofony i CD-ki. Dzisiaj? Dzisiaj jest tak, że ciężko znaleźć klub, który ma na stanie gramofony. A gramofony w dobrym stanie to już blisko cudu.

Ricardo: Większość klubów inwestowała bardzo szybko, wiedząc, że ten kierunek będzie się utrzymywał. Wielu DJ-ów miało też własny sprzęt, więc często podróżowaliśmy z nim do miejsc, które nie mogły sobie pozwolić na tego typu zakupy. Pojawiały się też bardzo szybko wypożyczalnie, które spełniały każdy rider techniczny, więc można powiedzieć, że nie było z tym problemów. Chociaż czasami zdarzało się, że sprzęt nie był w pełni sprawny, ale to już historia, o której się już nie pamięta.

Wszystko miałem przygotowane i pamiętam, że zagrałem pierwszy numer, jakiegoś starego, mało znanego Van Heldena i od razu coś się zawiesiło. Zawinił pendrajw, ale złapałem mały stres, bo impreza była gruba. Szybko przeskoczyłem na płyty CD i tyle było z grania z pendrajwów. Tej nocy długo nie mogłem odzyskać flowu…

SB: Różnie to bywało. W czasach, gdy zaczynałem, bardzo często woziłem ze sobą swoje CD playery. Były to wtedy najwyższe modele i niewiele klubów je posiadało. Swoje udostępniałem kilka razy do Circusa na Audioriver. Woziłem je ze sobą z powodu komfortu grania – wyświetlacz, USB, obciążenie joga itp. Czy były wypożyczalnie – nie pamiętam. Wiem, że kluby wspomagały się nawzajem oraz pożyczano od osób prywatnych.

30 lat CDJ-ów. Stare a nowe

Więcej frajdy sprawiało Tobie granie na starszym czy nowszym sprzęcie? Jakbyś porównał_a granie na CDJ-ach z „kiedyś” i „dziś”? Na co zwracało się uwagę dawniej, a na co teraz?

Bert: Zawsze wolałem nowy sprzęt, aczkolwiek nie zawsze wszystko szło, jak należy. Moje pierwsze granie z pendrajwów na CDJ-u 2000 w marcu 2010 roku było małą wtopą. Graliśmy z Igorem w warszawskim Śnie pszczoły. Imprezę organizował DJ Fatal, który dosłownie parę dni wcześniej kupił ten nowiuteńki sprzęt i był chyba pierwszym warszawskim DJ-em-posiadaczem tych CDJ-ów 2000. Nie mogłem się doczekać tego grania, byłem podekscytowany. Wszystko miałem przygotowane i pamiętam, że zagrałem pierwszy numer, jakiegoś starego, mało znanego Van Heldena i od razu coś się zawiesiło. Zawinił pendrajw, ale złapałem mały stres, bo impreza była gruba. Szybko przeskoczyłem na płyty CD i tyle było z grania z pendrajwów. Tej nocy długo nie mogłem odzyskać flowu…

Carla Roca: Starszy sprzęt to było jeszcze granie z płyt CD. A granie z nich wiązało się też z tym, że trzeba było je co chwilę przekładać i szukać kolejnych kawałków po „piórniku”. Druga sprawa – jak już wspomniałam, na dawnym sprzęcie też nie było dokładnego obrazu wave, aby było można odczytać, jaka jest budowa utworu. Poza tym na starych modelach, jak już się włączyło dany numer, to zazwyczaj leciał od pierwszych sekund aż do momentu, kiedy weszło się na drugi. To było dla mnie frustrujące i nudne. A więc osobiście nie czułam kontaktu z utworem i granie na starszych modelach wydawało mi się jakieś takie bezduszne i nienaturalne – w porównaniu do tego, jakie odczucia miałam, grając z winyli. Wtedy miałam wrażenie, że płyta z muzyką jest w środku w pudełku, leci, a ja nie mam nad tym żadnej kontroli. 

Mimo tego, że większość osób myśli, że teraz łatwo być DJ-em, bo sprzęt sam zgrywa bity itd., to jednak taki sprzęt jak CDJ-3000 daje nam ogromne możliwości wariacji na temat utworów, jakie gramy, i wyróżnienia się wśród tłumu DJ-ów, którzy tylko prawidłowo zgrywają.

Nie było tych wszystkich funkcji, które teraz sprawiają, że granie jest kreatywne, że można łatwo wybierać momenty z kawałka i między nimi przeskakiwać, że cały czas panuje się doskonale nad tym, w którym momencie się jest i co się robi. Kontakt z utworem jest doskonały, a display jest tak dokładny, że widać wszystko w najmniejszych szczegółach. Zabawa tym sprzętem sprawia mi niesamowicie dużo frajdy. Kiedyś zwracało się uwagę (oczywiście poza selekcją) na to, czy ktoś umie zgrać dobrze dwa utwory i w jaki sposób to robi.

Teraz myślę, że liczy się przede wszystkim kreatywność i umiejętność wykorzystania tego sprzętu w odpowiednim własnym stylu, bo to, w jaki sposób korzystamy z CDJ-ów też w pewnym stopniu sprawia, że możemy być wyjątkowi. Mimo tego, że większość osób myśli, że teraz łatwo być DJ-em, bo sprzęt sam zgrywa bity itd., to jednak taki sprzęt jak CDJ-3000 daje nam ogromne możliwości wariacji na temat utworów, jakie gramy, i wyróżnienia się wśród tłumu DJ-ów, którzy tylko prawidłowo zgrywają. Dostanę jakieś Pionki za reklamę (śmiech)?

Chris Da Break: Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, gdyż gram na player od kilku lat. Mogę jedynie porównać granie z winyla do grania z pendrive’a. Granie digital ma jak wszystko, zalety i wady:

  • Dostępność muzyki, ale też szerzące się piractwo,
  • Szybkość wyboru utworu w bibliotece podczas miksu kontra znalezienie odpowiedniego utworu na winylu,
  • Tonacje utworów – brak na winylu,
  • Licznik prędkości – brak na winylu,
  • Cała płytoteka w małej kieszonce od spodni,
  • Waga nośnika w gramach, a nie kilogramach, jak w przypadku gramofonów;
  • Grając z winyla, nie wpatrujemy się w ekran playera, co ma niestety miejsce podczas grania digital,
  • Dziś każdy może uploadować swoją muzykę do sklepu internetowego i ją tam sprzedawać, dlatego też na rynku krąży dużo kiepskiej muzyki. W przypadku winyla nie jest to już bezkosztowy proces. 

Idąc tym tropem, DJ grający w dzisiejszych czasach dobrego seta musi być dobrym selekcjonerem, żeby wybrać perły spośród tandety.

CDJ-e, 30 lat
Fot. Carla Roca

Diana d’Rouze: Cały czas jestem pod wrażeniem, jak Pioneer się rozwija, a wraz z nim technologia. Zmieniła się też kultura grania. Teraz prawie każdy może zostać DJ-em przy takich unowocześnieniach, jakie proponuje najnowszy sprzęt. Chyba nie wróciłabym już do grania na starszych modelach, chociaż sentyment pozostaje.

Glasse: Dla mnie granie z CD playerów kiedyś, na samym początku, miało charakter bardziej analogowy. Miałeś dostęp do kilku prostych funkcji, ale głównie skupiałeś się na zgraniu tempa, trochę jak z gramofonem i winylem, tylko bez tej magicznej otoczki. Dzisiaj to już zupełnie inna liga. Funkcje są bardzo rozbudowane, ale przy tym łatwo dostępne i bardzo precyzyjne. Ja bardzo cenię sobie komfort grania. Wtedy mogę sobie „polecieć” i w pełni skupić się na budowaniu seta i imprezie, a nie na ogarnianiu sprzętu. Dlatego zdecydowanie więcej frajdy mam na nowszych modelach. Takie granie to czysta przyjemność i można się nieźle w tym zatracić. A wtedy jest najlepiej.

Dzisiaj to już zupełnie inna liga. Funkcje są bardzo rozbudowane, ale przy tym łatwo dostępne i bardzo precyzyjne. Ja bardzo cenię sobie komfort grania. Wtedy mogę sobie „polecieć” i w pełni skupić się na budowaniu seta i imprezie, a nie na ogarnianiu sprzętu.

Ricardo: Zdecydowanie nowa technologia pozwala na dużo więcej, abstrahując od systemu „sync”, który może pomóc każdemu, to w przypadku loopów i precyzji w zgrywaniu nowe modele wyróżniają się niesamowicie. Nowa technologia pozwala przede wszystkim korzystać w stu procentach z zewnętrznej pamięci, a nie z samych CD, które – jak wiem – bardzo szybko mogły ulec uszkodzeniu. Podsumowując, można stwierdzić, że prawdziwa frajda z grania dotyczy wszystkich modeli powyżej 1000, poprzednie wersje nie były tak przyjazne.

SB: Szczerze? Nie tykam w ogóle CD-ków z małym jogiem. Zawsze robiłem rozeznanie, jaki sprzęt jest w klubie i w miarę potrzeby zabierałem swoje. Kiedyś leciałem samolotem grać do Luzztro (akurat były jakieś problemy z jednym z CD-ków i podstawiono model, którego wolałem zastąpić swoim). Jedynym moim bagażem były słuchawki oraz CD-ek w walizce podręcznej. Ponieważ osobom wsiadającym na końcu zabierano bagaże i po prostu nimi rzucano, postanowiłem więc oddać walizkę i wziąć CD-ka pod pachę (ludzie na pokładzie patrzyli na mnie jak na debila). Oczywiście, że nowsze modele są o niebo lepsze od CDJ-100, ale, jak już wspominałem wcześniej, osobiście nie wykorzystuję ich pełnego potencjału. Najłatwiej i najprzyjemniej gra mi się z winyli i niech tak zostanie. Dzięki za możliwość podzielenia się swoimi opiniami.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →