Heron: życie w rytmie Techno – WYWIAD!

News

O muzyce i nie tylko rozmawiamy z gwiazdą piątkowej imprezy w poznańskim klubie Cafe Mięsna - Heronem!

16 kwietnia 2010 roku na imprezie Posen Recall!” w poznańskim klubie muzycznym Cafe Mięsna zagra Heron. Z młodym djem i producentem rozmawiamy o muzycznej filozofii, przyszłości techno i… jego ornitologicznej pasji.

 

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

WYWIAD: HERON (Limikola, Synewave, Supdub / DE)

 

Dlaczego “Heron”? Czy twój pseudonim ma coś wspólnego z Heronem z Alexandrii?

(śmiech) Niezupełnie. Heron to również nazwa ptaka (ang. heron = czapla, przyp. autora). Już w dzieciństwie byłem miłośnikiem natury, zostało mi to zresztą do dziś. Po tym, gdy w młodości opuściłem moje rodzinne miasto – Turyngię, przeprowadziłem się na wyspę na Morzu Północnym właśnie po to, by obserwować ptaki. Wspominam o tym też dlatego, że inspiracje powstałe w tamtych czasach widać w mojej twórczości do dziś. W utworze „The Lost Word” możemy usłyszeć głoś kulika wielkiego (piękny i okazały ptak, choć nieciekawie ubarwiony, przyp. autora). Natomiast krzyk czapli jest obecny w ostatnim breaku w „Welcome To The Adventure Club”.

 

 

Czym jest muzyka dla Herona dj-a i dla Herona producenta? Jesteś rewolucjonistą czy rzemieślnikiem – powiedz nam coś o twojej filozofii.

 
Moim głównym celem jako muzyka – i tu może was nie zaskoczę – jest szerzenie miłości i wielkiej dawki pozytywnych uczuć poprzez moje utwory i sety. Może to brzmieć mało oryginalnie, ale kto raz to przeżył, będzie wiedział, o czym mówię – ujrzeć tańczących przed tobą ludzi, bawiących się przy twojej muzyce, to jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie! To jak cudowny związek – ty dajesz wiele z siebie, a z drugiej strony otrzymujesz w zamian sporą porcję radości i wdzięczności.

 

W tym muzycznym związku z publicznością tkwisz między innymi za sprawą twojej wytwórni Limikola. Jakich projektów możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości?

 

Limikola wchodzi na winyle w ciągu najbliższych kilku tygodni. Pierwszym krążkiem będzie moja EPka o nazwie „Rufus”. Oprócz tego, zamierzamy zorganizować kilka label showcase’ów, pierwszy odbędzie się w lipcu w Münster z udziałem Octave’a, a drugi w październiku w klubie Dice w Berlinie. Berliński event to clash z wytwórnią Sleaze, usłyszycie na nim takich artystów jak Someone Else, Perc, Gary Beck, Hans Bouffmyhre i wielu innych.

 

Wspomniałeś o Münster. To właśnie tam odbywają się organizowane przez ciebie cykliczne imprezy Schaltkreis.

 

Tak, pierwszy Schaltkreis odbył się dwa i pół roku temu. Było lato 2007 roku i spotkaliśmy się… na forum internetowym (śmiech). Dwóch designerów i dwóch dj-ów – to właśnie Schaltkreis. Mieszanka muzyki, zabawy, designu i instalacji video. Koncept jest prosty – czerń i biel, minimalizm, imponujące wizuale, a to wszystko zanurzone w undergroundowym dźwięku inspirowanym detroit techno. Na trzecią rocznicę cyklu zabookowaliśmy już Cari Lekebusch i Marca Houle’a. Wszyscy goście z Polski są niezwykle mile widziani!

 

 

To będzie twoja pierwsza wizyta w naszym kraju. Co wiesz o naszej scenie? Czego się spodziewasz po tych dwóch występach?

 

Słyszałem naprawdę wiele dobrego o waszej scenie, nie tylko o artystach, ale głównie o publiczności. Podobno cechuje was prawdziwe imprezowe szaleństwo, a to lubię! Tak sobie myślę, puścimy te parkiety z dymem, co wy na to? (śmiech)

 

Skoro już o imprezowym szaleństwie mowa, to w jakim kierunku, twoim zdaniem, zmierza dzisiejsza muzyka elektroniczna? Czy dubstep jest brzmieniem przyszłości, jak twierdzą niektórzy znani artyści? Techno może się w ogóle przejeść?

 

Cóż… oczywiście cała scena to twór niezwykle dynamiczny. Ale nigdy nie uwierzę w to, że techno umrze. Owszem, kiedyś triumfy święcił minimal, i jego świątynia, czyli M-nus. Teraz na przykład wszystko wraca do house’u. Zawsze coś będzie na świeczniku, rozdmuchiwane ponad miarę – czy to dubstep, czy to house, czy to minimal. Pamiętaj też o relaunchu Transmatu, dinozaury techno wracają! May, Saunderson… Techno żyje!

 

No właśnie, M-nus i Transmat. Jakie jest twoje podejście do undergroundu? Czy wszystko, co komercyjne jest złem wcielonym?

 

Underground to coś, co bardzo trudno ogarnąć w dzisiejszym świecie. Lata temu nie było problemu w tym, by zorganizować nielegalne party, które nigdzie nie było nagłaśniane. W dzisiejszych Niemczech na przykład musisz zarejestrować każdą imprezę. W innym przypadku zostaniesz ukarany. Kiedyś uwielbiałem organizować szalone podziemne spędy w starych fabrykach, ruinach I tego typu budowlach, dziś jest to niemożliwe. Z wydawnictwami jest podobnie. W dobie Internetu ciężko zachować „podziemny” styl czegokolwiek.

 

 

Gdybyś musiał iść na koncert wielkiej gwiazdy show biznesu, wielce komercyjnej, kto to by był?

 

Hmmm… ciężko powiedzieć! (śmiech). Kocham wiele różnych muzycznych stylów, dorastałem przy AC/DC, więc zapewne wybrałbym ten band. A jeśli chodzi o muzykę elektroniczną, byłby to z pewnością Moby albo Kraftwerk. Już ich zresztą widziałem kilka razy w akcji – są niesamowici.

 

Kto jest twoim muzycznym wzorem do naśladowania, zarówno w dj-ingu jak i produkcjach?

 

Bez wahania powiem, że Richie Hawtin, prawdziwy lider i wizjoner. Wiem, że sporo ludzi zraziło się do niego, nie wiem, czy chodzi o to, co mówi, czy co robi. Ale bądźmy szczerzy – jest nadal numerem jeden, przynajmniej dla mnie! Gdy zaczynałem słuchać muzyki elektronicznej, to właśnie „X-Mix” Richiego i Johna Aquavivy był moją pierwszą płytą CD. Energia w tym secie jest dla mnie magiczna. Jako producent również jest moim idolem – uwielbiam tę mroczną atmosferę Plastikmana, jest taka głęboka. Poza Richiem, naprawdę kocham robotę Kevina Saundersona, Derricka Maya, Juana Atkinsa, Cari Lekebusch, Joela Mulla i innych artystów kojarzących się ze starym dobrym techno.

 

Na koniec muszę spytać – jaki jest tytuł utworu, który wybrzmiewa po uruchomieniu twojej strony www.heron-music.com ? Te trąby na początku brzmią świetnie, potem rozwija się bardzo przyjemnie.

 

Ten kawałek to „Less Space Lover”, najmocniejszy spośród tracków na moim albumie, który zostanie wydany w grudniu przyszłego roku. Jest mroczny i zabarwiony old schoolem, inspirowałem się trochę brzmieniem produkcji Adama Beyera. Też lubię te hook line’y, które nazwałaś trąbami (śmiech). Fajnie, że się podoba!

 

Wywiad przeprowadziła i przetłumaczyła Monika ’mondym’ Dymek.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →