Galus – Futura LP

Coraz prężniej działająca wytwórnia U Know Me Records jest obecna na rynku już okrągły rok. Label rośnie w siłę i metka UKM to w zasadzie gwarantcja tego, że na płycie oznaczonej jej logiem znajdziemy kolejną porcję niebanalnej, wymagającej muzyki serwowanej przez czołówkę producencką naszego kraju. Po znakomitym winylu Envee’ego nadszedł czas na Galusa i jego longplay ‘Futura’. 

Galus to producent, który działa już od kilku lat. Jego produkcje zawsze wywołują potok zasłużonych pochwał. Czy to singiel-tribute dla J Dilli czy ‘Retro Lyrics’ wydany pod aliasem Pokój Czarnych Płyt, przyniosły porcję wysmakowanych bitów, których nie powstydziliby się mistrzowie opartych na pociętych samplach kawałków. Tym razem dostajemy zestaw dwunastu numerów, potwierdzających klasę i zdolności autora.

Tytuł krążka zdecydowanie oddaje jego zawartość. Zamiast na klasyczne, krótkie skity autor tym razem postawił na futurystyczne brzmienie, rozpięte na lekko eksperymentalnych, ale rytmicznych uderzeniach.

Nagraniom nie brak ducha zarówno wizjonerskiego Flying Lotusa, jak i intrygującego i ekscentrycznego Madliba. Słuchając ‘Aquariusa’ mam wrażenie, jakby producent wszedł w kooperację z triem Sa-Ra Creative Partners, zaś momentami da się słyszeć inspirację Teebsem. Uwagę zwraca niesamowita zdolność producenta do wyszukiwania fantastycznych sampli. Strząsając z nich kurz i łącząc na nowo, Galus tworzy kosmiczną całość, klasyfikowaną ogólnie jako abstract hip hop.

Wydaje się, jakby przekopywanie stosów płyt w poszukiwaniu kolejnych fragmentów, nadających się do wykorzystania w nowej kompozycji, było wrodzoną zdolnością autora.  W jednym kawałku pobrzmiewa lekko sentymentalny akordeon, w innym hipnotyczne zaśpiewy ‘we travel the spaceways’, stanowiące clou tych doskonale skrojonych kompozycji. Gdzieś przewija się delikatnie azjatyckie nucenie, by za chwilę w kolejnym numerze można było paść pod wpływem solidnej stopy, osnutej onirycznymi klawiszami.

Producent stawia na konkretny przytup, zręcznie unikając popadania w nudę. Tworzy przy tym przystępną muzykę, która przypadnie do gustu każdemu wielbicielowi porywających bitów i zwolennikom przekuwania starego w nowe. Albo inaczej: kolorowe krajobrazy dźwiękowe kreowane przez Galusa z pewnością spodobają się każdemu, kto ceni i jest otwarty na fantastyczne nowe brzmienia. To jedna z najważniejszych premier tego roku. Nie tylko na polskiej scenie.