FEST Festival 2022: dzień pierwszy – relacja

fot. Adam Dąbrowski / muno.pl
Festiwale Relacja
Woodkid

W środę 10 sierpnia 2022 w chorzowskim Parku Śląskim wystartował jeden z największych festiwali w Polsce. Oto relacja z pierwszego dnia FEST Festival 2022.

FEST Festival 2022 – czas start

Podobnie jak kolega z redakcji Damian Badziąg, w tym roku pierwszy raz wybrałem się na największy festiwal odbywający się w mojej okolicy. Pierwszy dzień i pierwsze godziny to przede wszystkim odnalezienie się na terenie festiwalu. Rekonesans, gdzie są sceny z ulubioną muzyką, gdzie kto gra, gdzie jest press room, dokąd warto się wybrać. Oczywiście sprawę ułatwia mi fakt, że pochodzę z bezpośredniego sąsiedztwa Parku Śląskiego, choć samo miejsce zmieniło się nie do poznania. Pierwszy wieczór na spokojnie – tylko Eden jest dziś otwarty ze wszystkich kręgów tanecznych, także na mocniejsze akty przyjdzie jeszcze pora. Choć jeszcze FEST nie odkrył wszystkich kart (również główna scena tego dnia była wyłączona) to przyciągnął tego pierwszego dnia ogromne tłumy i widać to było w każdym miejscu – nawet przy małych, pobocznych scenach.

fest
FEST 2022 / fot. Adam Dąbrowski

FEST Festival 2022 – Eden jest super!

Po krótkiej aklimatyzacji i spotkaniu paru znajomych sprzed lat (pozdrowienia kolegów dla Radia Piekary!) ruszyłem w muzyczną wędrówkę. Na początek udałem się na najbardziej wysuniętą na północ scenę Eden, do której droga prowadzi przez stromą drogę z czerwonej cegły. W mig przez świecące kręgi pośród ścieżki między drzewami dochodzimy do świeżo wyremontowanej przez park tzw. Świątyni Petrycha. Nieopodal została postawiona scena Eden, która już od samego początku zgromadziła bardzo dużo miłośników lekkiego, melodyjnego techno. Tam też spotkałem mnóstwo znajomych twarzy ze śląskiej oraz warszawskiej sceny klubowej. Lulu Malina swoją selekcją jak zwykle zapewniła niesamowity klimat pośród drzew i ogrodów parkowych – myślę, że ta sceneria jest wprost idealna dla takiej muzyki.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

lulu fin
Lulu Malina – EDEN Stage / fot. Adam Dąbrowski

FEST Festival 2022 – główne atrakcje pierwszego dnia

Po godzinie zabawy powróciłem do południowej części parku na jeden z najważniejszych koncertów tego wieczoru jak i całego festiwalu – Woodkida. O ile francuski artysta Yoann Lemoine nie wydał od 9 lat nowego albumu (materiał był zbliżony do poprzednich koncertów), tak jego The Golden Age oraz całe show z orkiestrą, wzbogacone NIE-SA-MO-WI-TĄ grą świateł oraz wizualizacjami absolutnie się nie starzeje. Spektakularny, wzruszający koncert. To wybitnie filmowa muzyka. Niespodziewany bis Run Boy Run będzie jednym z najbardziej pamiętnych momentów tegorocznej edycji FEST. Jedynym minusem było dudnienie ze scen obok, które mogły zagłuszać odbiór przy cichszych numerach.

woodkid
Woodkid / fot. Adam Dąbrowski

Niespełna godzinę później na tej samej scenie, czyli namiocie Arena, wystąpił ulubieniec polskiej publiczności – Claptone. Od samego początku swojego seta popularny niemiecki DJ w złotej masce weneckiej rozpętał balangę – namiot pękał w szwach.

claptone fest
Claptone / fot. Adam Dąbrowski

W tym samym czasie w namiocie obok grał młody angielski raper slowtai, który po 3 latach powrócił do Polski. Poprzednim razem widziałem go za miedzą, bo na katowickim OFF Festivalu, gdzie wraz z kolegami dał niezapomniane show. Tym razem Tyron Kaymone Frampton był sam, ale ze sporą liczbą bangerów, które rozpaliły namiot do czerwoności. Nie mogło zabraknąć zaproszenia na scenę losowego fana (tutaj pozdrowienia dla szczęśliwca Kacpra), który miał zostać Skeptą, a potem dał nura w publikę. Podobnie jak ostatnio Doorman zrobił robotę, choć trochę szkoda, że znalazł się pod koniec występu. Na sam koniec angielski raper zaskoczył wszystkich… Barbie Girl. Publika oszalała.

slowtai
slowtai / fot. Adam Dąbrowski

FEST Festival 2022 – Jon Hopkins gra tech-house’y (serio)

Na koniec dnia wybraliśmy się na występ Jona Hopkinsa, który rekomendowałem Wam w swoim artykule zapowiadającym elektroniczne występy na tegorocznym Feście. To był czwarty raz (!), kiedy byłem na jego występie. Nie wypada mi pisać, że jestem zawiedziony – bardziej zaskoczony. Hopkins grał na trudnym terenie i o trudnej porze – scena Silesia mieszcząca się w pobliżu Hali Kapelusz (nie wiem, dlaczego nie w środku) jako jedna z nielicznych w bezpośrednim sąsiedztwie z większymi scenami nie znajduje się pod dachem lub namiotem. Dodajmy jeszcze do tego fakt, że w pobliżu znajdują się mniejsze sceny RedBull, Jager itd., których bass słychać nawet kilometr dalej na Osiedlu Tysiąclecia w Katowicach. Nie mogło być zatem mowy o spokojnym graniu, musiało być głośno, zabawnie i efekciarsko. W efekcie pomysły i miksy artysty podczas tego występu były co najmniej… kuriozalne. Mam wrażenie, że Jon Hopkins chciał się wszystkim przypodobać i w efekcie przedobrzył aranżacje – mieszał elementy ze swoich kawałków i remiksów wraz z… tech-house’owymi kawałkami m.in. Slap od UMEK-a [sic!], po czym nagle zmieniał tempo i wprowadzał kolejne elementy (często nieudolnie), by brzmieć jak Bicep. Dziwny występ, ale niewtajemniczonym słuchaczom mógł się spodobać.

fest 2022
FEST 2022 / fot. Adam Dąbrowski


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →