’Tańczyliśmy na ulicy i w d**** mieliśmy mainstream’ – Dr. Motte dla Muno.pl WYWIAD

Wywiad

Twórca legendarnej Loveparade udzielił nam wywiadu!

Dr. Motte – WYWIAD


Twoja muzyczna historia zaczyna się w… punkowym zespole. Jakie są podobieństwa i różnice między rockową, a elektroniczną kulturą?

Muzyka rockowa nie miała na mnie wpływu aż do momentu pierwszej płyty, którą sobie kupiłem w 1972. Była to niesamowita „Made In Japan” Deep Purple. Dwa lata później byłem totalnie wciągnięty w electric jazz. Kochałem brzmienie tej improwizacji. W 1979 słuchałem „John Peels Music” w berlińskim radio BFBS. John grał sporo dobrego punku z całego świata, ale też nowoczesną elektronikę z Niemiec i tym podobne. Żaden inny radiowy dj nie grał tak jak John. Kochałem tę audycje tak bardzo, że w końcu sam stałem się punkiem.
Nadal mam trochę kaset z jego audycjami… Muzyka rockowa rozpoczęła się od dzikiej rock’n’rollowej rewolucji w latach 50-tych, którą stworzyli Afroamerykanie i stała się zwykłymi popowymi balladami dzięki białym biznesmenom. Punk był pewną reakcją, odpowiedzią i alternatywą na ten rozwój sytuacji.

W 1988 Dj Pierr i Spanky stworzyli acid house w Chicago. Ten ruch też przekształcił się w biznesowy model muzyki pop. Dziś również elektroniczna muzyka taneczna ląduje w „listach przebojów”. Może potrzebujemy kolejnej rewolucji?
Przyglądałeś się ewolucji muzyki klubowej od samego jej początku. Co według Ciebie napędza rozwój i zmiany w gatunkach muzyki?
Ludzie od zawsze uwielbiali tańczyć. To bardzo proste ludzkie zachowanie, które towarzyszy nam od zarania dziejów. Rytm muzyki elektronicznej ponownie daje łatwą sposobność do tańca. Poza tym nie jest już konieczne, aby „nauczyć się dobrze tańczyć”. Każdy po prostu się rusza tak jak czuje. Everybody’s free… 😉
Przed nadejściem muzyki elektronicznej bardzo rzadko tak wielu ludzi tańczyło razem do tej samej muzyki. Wtedy i teraz ludzie chcieli doświadczać dźwięków i rytmów swoimi ciałami. Jest to bardzo radosne i erotyczne zarazem. To jest ta siła napędowa. Odkrywanie nowych lokacji, rozstawianie soundsystemu i pozwolenie sobie na odpłynięcie. Bądź niezależny i celebruj wolność wyrażania siebie.
A co z początkami Loveparade? Jakie jest Twoje ulubione wspomnienie z kilku pierwszych edycji?
Wspomnienie radości, którą czuliśmy i muzyka z platform na Kurfuerstendamm. W 1991 Loveparade zaprosiło reprezentantów scen m.in. z Frankfurtu, Hamburga, Kolonii i Monachium. To było wielkie „cześć” dla całych Niemiec. Tworzyliśmy historię, tworzyliśmy przyszłość. Tańczyliśmy na głównej ulicy handlowej i w d**** mieliśmy mainstream czy okoliczny handel. To było coś, czego nikt sobie wcześniej nawet nie wyobrażał.
Parady nierozerwalnie kojarzyły się także z corocznymi hymnami, które miały wspólne, specyficzne brzmienie. Jak powstawały?
Cóż, poprosiłem Westbama w 1997, aby skomponował ze mną hymn. Spotkaliśmy się na sesje w jego studio i po prostu nagraliśmy kawałek. Mieliśmy pomysł jak całe Loveparade mogło by brzmieć, gdyby zamknąć je w jednym numerze. Tak właśnie powstało „Sunshine”. Dla mnie to najlepszy hymn jaki kiedykolwiek zrobiliśmy.

Po tylu latach doświadczeń, gdy patrzysz na historię Loveparade, to czy chciałbyś coś zmienić, gdybyś mógł?
No cóż, może. Ale nie da się zmienić przeszłości, wiec dlaczego trwonić czas, aby o tym myśleć? TERAZ mogę budować przyszłość. Powinniśmy wykorzystywać naszą energię na tu i teraz. Przyszłość jest teraz.
Rok temu celebrowałeś 30 lat na scenie jako dj. Ruszyłeś w wielką światową trasę. Jak było?
To było bardzo duże i udane przedsięwzięcie. Odwiedziłem tak wiele miłych miejsc jak Indie, Australia, Holandia czy Włochy… no i oczywiście byłem też w Polsce! Kocham u was grać. Ludzie mają tu bardzo ciepłą i przyjazną naturę. Zawsze czułem, że jestem mile widziany, nawet kiedy pierwszy raz grałem u was w klubie czy na festiwalu. Polacy sprawiają, że czuję się jakbym odwiedzał dobrych przyjaciół.
Masz już plany na kolejne 30 lat?
Jasne, po prostu chce posuwać się naprzód! Kocham to co robię i będę to kontynuować tak długo, jak tylko mogę. Tworzenie muzyki i odkrywanie nowych dźwięków to jak wykopywanie skarbu. Bardzo też się ekscytuję, kiedy pośród tysiąca płyt znajdę ten jeden klejnot. Czuje się wtedy jak w gwiazdkę i nie mogę doczekać się kiedy zagram to w klubie i zobaczę reakcję ludzi.

Będę też grać znów więcej z płyt winylowych. Mam nadzieję, że w tym roku ukończę mój kolejny solowy album. Chcę zaprezentować coś świeżego, coś czego jeszcze nikt nie słyszał. To prawdziwa misja i nie jest taka łatwa. Często słucham tego co dzieje się we mnie. To bardzo ciekawe, czego możesz dowiedzieć się o sobie, kiedy po prostu zaczynasz być cicho i wsłuchujesz się we własne wnętrze.

Gdzie dziś możemy znaleźć ducha Love Parade?
W sercach wszystkich producentów muzyki elektronicznej, didżejach, tancerzach, kochankach i wszystkich tych, którzy uczestniczyli w prawdziwych Love Parade w Berlinie. Czuje się błogosławiony, że jestem jednym z nich… rozprzestrzeniajcie miłość, żyjcie w pokoju i nigdy nie przestawajcie tańczyć.
Rozmawiał: Mariusz 'Zariush’ Zych


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →