Do Nowej Zelandii wróciły koncerty, imprezy i festiwale
Nowa Zelandia pożegnała nie tylko stary rok, ale również koronowirusa. Życie na wyspie wygląda już tak, jak przed wybuchem pandemii.
Nowa Zelandia wolna od koronawirusa
Obecnie w Nowej Zelandii wykrywa się mniej niż 80 przypadków COVID-19 dziennie. Kraj jest ze wszystkich stron chwalony za obraną strategię walki z pandemią, a premierka Jacinda Ardern kroczy pewnie po kolejny wyborczy sukces. Do normy powróciło już codzienne życie, również to związane z kulturą. Kluby i sale koncertowe są otwarte dla każdego, a kolejne festiwale ogłaszają swoje line-up’y.
Tylko w ciągu nocy sylestrowej tysiące ludzi uczestniczyło w wydarzeniach muzycznych. 20 000 osób zjawiło się w Gisborne’s Rhythm and Vine Festival, który odbył się w dniach 29-31 grudnia, kilka kilometrów od miasta Gisborne. W Wanaka – na jednej z południowych wysp Nowej Zelandii – odbyła się kolejna 10 000 osobowa impreza, na której nie obowiązywał dystans społeczny i nie trzeba było nosić maseczek.
Nowa Zelandia – jak pokonała pandemię?
Jeśli poczuliście ukłucie zazdrości, to cóż, słusznie. Jak poradzili sobie z koronawirusem w Nowej Zelandii? Przede wszystkim wcześnie, bo już 19 marca, rząd zdecydował się na całkowite zamknięcie granic państwowych. Szybko wprowadzono też ostry lockdown oraz niezwykle sprawnie poradzono sobie z diagnostyką i wywiadem epidemiologicznym. W ciągu doby od wykrycia pierwszych przypadków laboratoria nowozelandzkie były przygotowane do przeprowadzenia blisko 10 tys. testów w ciągu 24h.
Do tego wszystkiego wzorowo spisała się cała służba zdrowia, która na wyspie jest dobrze dofinansowana, a jej pracownicy nie mogą narzekać na zarobki. Niebagatelną rolę odegrała również wysoka świadomość społeczeństwa i jego odpowiedzialność. Nowozelandczycy uwierzyli swoim politycznym liderom i wykonywali bez większych oporów wszystkie polecenia rządu. Efekt jest taki, że dzisiaj aż 78 proc. mieszkańców kraju uważa, że Nowa Zelandia zmierza we właściwym kierunku.