Daniel Avery prezentuje swój najmroczniejszy album. Posłuchaj „Ultra Truth” [recenzja]

fot. Steve Gullick
News Recenzje

To dobry moment, by odpalić dymiarkę Antari M-10. Jeden z najważniejszych współczesnych przedstawicieli brytyjskiej sceny klubowej oraz ambientalnego techno, Daniel Avery, wydał swój szósty album - Ultra Truth. Brzmi on zupełnie inaczej niż poprzednie płyty, ale tak miało być.

Ultra Truth – prosto w mrok

Nowe wydawnictwo Daniela Avery’ego powstawało w dobie lockdownu – to miało przeogromny wpływ na koncepcję, jaką obrał artysta w swoim kontenerowym studiu na londyńskich bulwarach Tamizy. Tworząc Ultra Truth, Avery powrócił do wielu rzeczy, które zainspirowały go do tworzenia muzyki gdy był nastolatkiem – rave’ów, a także pełnych emocji, marzycielskich płyt My Bloody Valentine, Deftones, Portishead, Nicka Cave’a, szkockiej formacji Mogwai oraz mrocznych filmów Davida Lyncha.

Wszystkie moje poprzednie albumy koncentrowały się na idei, że muzyka jest ucieczką lub odwróceniem uwagi od świata, ale tym razem tak nie jest. Dla mnie ten album to patrzenie prosto w ciemność, a nie uciekanie od niej. Istnieje sposób na przetrwanie tych czasów, ale wymaga to trzymania ważnych osób w życiu blisko siebie i wspólnego poruszania się po hałasie. To celowo ciężki i gęsty album, z haczykami często ukrytymi w zakurzonych rogach. Nie mam już do czynienia z euforią zamglonych oczu. Ultra Truth to zniekształcony, gorączkowy sen o nagraniu: wściekły, zdeterminowany i żywiołowy

– oznajmił Daniel Avery.

Ultra Truth oferuje zupełnie inne wrażenia niż poprzednie płyty Avery’ego. Nie znajdziemy tu stricte techno czy house’owych kompozycji, jak to miało miejsce na poprzednich wydawnictwach artysty, a zdecydowanie więcej wariacji ambientalnych, drone’owych ścianek dźwięków inspirowanymi klasykami shoegaze’u wraz z breakami. Ten cudowny crossover wpisuje się w estetykę zapoczątkowaną przez Leftfield o tej samej nazwie.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Nad tą płytą pracowałem z zupełnie nowym światem dźwięków. Każdy wpływ z ostatniej dekady spędzonej na drodze odgrywa rolę. Rzeczy, które były w mojej głowie od zawsze, wypaczone, zniekształcone i przesunięte w nowe miejsce

– przyznał artysta.

Choć płyta ma dość ambientalny i stonowany charakter, to znajdują się na niej również mocniejsze, szybsze kawałki z ogromnym potencjałem na klubowe parkiety w godzinach szczytu, takie jak Devotion oraz Higher. Czasem trudno odnieść wrażenie, że w tych kawałkach tak naprawdę nie chodzi o eskapizm.

Koniecznie sprawdź: 30-lecie Selected Ambient Works 85-92 Aphex Twina

Daniel Avery – Devotion

Do współpracy przy Ultra Truth Avery zaprosił wielu swoich przyjaciół: do produkcji – Ghost Culture i Manni Dee, wokali – HAAi, Jonnine Standish (HTRK) i AK Paul. Głosy podłożyły zaś Marie Davidson, Kelly Lee Owens, Sherelle oraz James Massiah. Inspirację Lynchem słychać szczególnie w kapitalnym utworze Only, którego nie powstydziłby się sam Andy Stott! Pośród gęstego jak mgła i jednocześnie czarnego jak smoła spowolnionego breaku na przesterowanym mikrofonie śpiewa Jonnine. Świetne!

Daniel Avery – Only

Ciekawostką jest fakt, że na albumie znalazł się Lone Swordsman – utwór z mocnym wpływem brzmienia syntezatora Korg Wavestation, który wybrzmiał już we wcześniejszym singlu Dusting For Smoke – B-sidzie wydanego dwa lata temu albumu Love+Light. Utwór dedykowany zmarłemu Andrew Weatherallowi osiągnął spore uznanie w mediach streamingowych.

Andrew był bohaterem, przyjacielem i kimś, kto regularnie przypominał nam wszystkim, jak to powinno się robić… nie wspominając już, że był to najzabawniejszy skurczybyk w okolicy. Dochód z tego nagrania zostanie przekazany Amnesty International ku jego pamięci. Dziękuję Ci za wszystko

– napisał Daniel Avery w 2020 roku.

Daniel Avery – Lone Swordsman

Zobacz także: Munocast 013: Jurek Przezdziecki: „Muzyk musi udowadniać sobie, że wciąż jest sens, aby się tym zajmować”

Podsumowując, Daniel Avery znów zachwyca. Nowy album jest mroczniejszą i bardziej breakową wersją charakterystycznego ambientalnego brzmienia Brytyjczyka, które znamy z poprzednich wydawnictw, takich jak Together in Static czy Songs For Alpha. Myślę, że Ultra Truth to wręcz idealna propozycja na jesienną i zimową chandrę.

Daniel Avery – Ultra Truth



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →