Czego oczekujemy od sceny klubowej w 2022 roku?

fot. materiały prasowe
News
Barceloński Sónar ogłasza dwa nowe festiwale na jesień

Podsumowujemy powoli zmierzający do końca rok i przyglądamy się sprawom, które można zmienić na polskiej scenie elektronicznej. Sprawdź, na co czekamy w nadchodzącym roku.

Dziwny to był rok dla sceny elektronicznej. Pierwszy kwartał – seria nielegalnych rave’ów w ambasadach i podziemiach lokali. Niektórzy próbowali omijać prawo, tworząc wyimaginowane plany filmowe, gdzie uczestnicy dostawali umowę o byciu statystą, inni przebranżawiali swoje lokale na kluby taneczno-sportowe, bo w pewnym momencie tylko takie mogły funkcjonować normalnie. W połowie maja otwarte zostały ogródki gastronomiczne. Dwa tygodnie później wróciły imprezy, a za ilością odbywających się eventów trudno było nadążyć. Latem część festiwali po roku przerwy zawitała ponownie – Tauron Nowa Muzyka i OFF Festival w okrojonej wersji, FEST Festival, Wisłoujście, LAS Festival… a to tylko namiastka tego, co się działo w wakacje. Wraz z jesienią wróciła obawa, że historia zatoczy koło i czekają nas miesiące siedzenia w domu podczas lockdownu. Okazało się jednak, że kluby funkcjonowały normalnie, a grudniowe obostrzenia nie zmieniły w tej sytuacji tak naprawdę nic. Tak burzliwe i obfitujące w obserwacje 12 miesięcy nieraz skłoniło nas do przemyśleń o dalszych losach polskiej elektroniki. Czego najbardziej nam brakuje i czego pragniemy w nadchodzącym roku?

Aktywizacja środowiska

Wydarzeń odbywa się co niemiara, ale te zaangażowane społecznie stanowią tylko ułamek z nich. Niewielu organizatorów próbuje zaktywizować swoją publikę. A szkoda, bo imprezy są idealne ku temu miejscem. Kultura rave’u, poza dobrą muzyką, właśnie tak miała oddziaływać. Miejsca łączące ludzi, imprezy dające uczestnikom impuls do działania – inspirujące do zaangażowania się na swój sposób społecznie i politycznie. Obecnie scena hip-hopowa dużo działa na cele charytatywne. Young Leosia przekazuje swoje wynagrodzenie z koncertu na Torwarze na organizację wspierającą rozwój dziewczynek, a Quebonafide w ostatnim czasie odwiedził szkołę podstawową, gdzie rozdawał jej uczniom podpisane płyty. Wiadomo, to inna skala popularności, ale coś w tym jest, że scena elektroniczna jest trochę do tyłu, jeżeli chodzi o działalność charytatywną. Na imprezy chodzimy po prostu, żeby przy dźwiękach muzyki wyszaleć się i zapomnieć o swoich kłopotach. Pamiętamy jednak Techno Blokady, które końcem 2020 roku odbywały się w obronie praw kobiet, a także np. Benefit na granicę, gdzie zbierane były pieniądze dla działających na granicy aktywistów i aktywistek oraz Techno Las (za każdy sprzedany bilet sadzono jedno drzewko). Te eventy cieszyły się bardzo dużą popularnością i pewne jest, że potrzebujemy większej ilości takich wydarzeń. Chcemy nie tylko dobrze się bawić, ale też pomagać w słusznej sprawie! Czy w 2022 będzie ku temu więcej okazji?

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Fot. Marie Marou

Tanie techno

Obecnie organizuje się dużo komercyjnych imprez, które są nastawione przede wszystkim na ogromny zysk. Co gorsza, wraz ze wzrostem liczby takich eventów zdaje się spadać ich jakość. Coraz mniej jest wydarzeń, które niekoniecznie celują jedynie w jak największy przychód, ale zapewnić mają uczestnikom poczucie wspólnoty, przynależności i wartościowe doznania muzyczne. Przykładem tego drugiego może być czeski Shotgun Festival, który odbywa się w małej miejscowości Hrádek nad Nisou na granicy z Polską i Niemcami. To festiwal, na którym czas nie istnieje – jedna scena, maksymalnie 150 osób, a wokół las i duże jezioro. Nie znacie wykonawców przed przyjazdem? Nie szkodzi, muzyka broni się tam sama. Organizatorzy starannie dobrali artystów tak, aby muzycznie wszystko do siebie idealnie pasowało. U nas również odbywają się takie małe festiwale (np. wspomniany już Techno Las), gdzie mniej znani DJ-e dają popisy swoich umiejętności i atmosfera eventu daleka jest od tej, jaka panuje na typowo komercyjnych imprezach. Niestety jest też wiele wydarzeń, których organizatorzy życzą sobie bardzo dużo za bilety, zapraszają ,,znane” nazwiska z polskiej sceny i uważają, że ich praca została wykonana w 100% i już nic więcej przy tej imprezie nie trzeba robić.

Shotgun Festival, fot. Jan Kovy/ Jan Rozsypal

Nowa fala

Wisłoujście: cztery sceny i śmietanka polskiej sceny DJ-skiej. Cieszyłem się na ten weekend, a wróciłem bardzo zawiedziony – gdybym miał opaskę na oczach, to nie potrafiłbym powiedzieć, pod którą sceną jestem. Dziwne, bo nasza scena elektroniczna jest na tyle różnorodna, że dało się dobrać ciekawszych artystów. Ale tu pojawia się kolejny problem ostatnich miesięcy: monotonia i zapraszanie nieustannie tych samych DJ-ów. Możecie powiedzieć, że to dlatego, że są popularni i ich nazwiska przyciągną uwagę na plakacie. W rzeczywistości może działać to odwrotnie, bo jeżeli artyści nie zmieniają swojego repertuaru i nie rozwijają się, to po pewnym czasie mogą już męczyć. Gdy przeglądam wydarzenia i co chwilę migają mi te same nazwiska, to zastanawiam się, dlaczego tak jest. Promotorzy idą na łatwiznę? Łatwiej jest zaprosić kolegę, którego zna się od 10 lat, niż poszukać kogoś nowego np. na Soundcloudzie? Na scenie wciąż błąka się wielu artystów, których lata świetności minęły dawno temu, a mimo wszystko udaje im się na tym przeterminowanym ,,hypie” wkręcać na wydarzenia. Jednocześnie do wyboru mamy przecież wiele nowych nazwisk i świeżego brzmienia. Spora część uczestników idąc na imprezę, nie interesuje się, kto będzie konkretnie grać, a raczej nastawia się tylko na klimat wydarzenia. Dlaczego więc nie spróbować zaprosić w końcu kogoś nowego?

W artykule na temat sytuacji klubowej w Wielkiej Brytanii opisywaliśmy jak tamtejsze kluby zyskały na frekwencji, skupiając się na lokalnych talentach i wspierając miejscową społeczność. Tak powoli dzieje się też już u nas, chociażby na Śląsku: CEL prowadzi serię open deck-ów, które mogą otworzyć furtkę do kolejnych tam imprez, P23 co jakiś czas organizuje konkursy DJ-skie, a Sixa daje możliwość grania młodym ekipom. Być może to jest rozwiązanie, które pomoże zwalczyć monotonię panującą na dużych imprezach? Kluby odkrywają talenty w swoim regionie… a starych wyjadaczy, którzy dawno już spoczęli na laurach, mogłoby to motywować do dalszej pracy.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →