Czasy ogarniaczy, czyli codzienność w trybie awesome. Kreatywny multitasking w zdrowych proporcjach

Materiał partnerski News
Gaja

W ramach wspólnej akcji z Samsung prezentujemy cykl rozmów z osobami, które realizują się na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim robią wiele świetnych rzeczy i robią je jednocześnie, nierzadko w różnych dziedzinach, gdyż w takim trybie czują się najbardziej komfortowo. Potrafią i lubią to, a na dodatek mają swoje sposoby, by mieć nad tym kontrolę i zachować zdrowe podejście. Sprawdźcie, jak to robią.

Współczesność to era ogarniaczy, którzy lubią robić kreatywne rzeczy, ale dbają o zdrowe proporcje. Chcą czerpać radość i satysfakcję z tego, czym się zajmują, ale jednocześnie cenią czas i przestrzeń na przyjemności. Nic nie może kłócić się ze sobą. Takie podejście niekiedy wymaga nieco więcej odwagi, wysiłku i elastyczności, ale opłaca się – satysfakcja płynąca z dobrej organizacji swojego czasu jest tego warta. Pamiętajmy jednak o tym, by czuć się komfortowo i do niczego się nie zmuszać. Brak presji i zdrowe podejście zawsze powinny być na pierwszym miejscu.

Era ogarniacza i zdrowego podejścia

Realizowanie się na wielu polach nie jest koniecznością. Jest opcją. Osoby, które decydują się na ogarnianie wielu rzeczy naraz, nie powinny robić tego “bo tak trzeba”. Rób to, co chcesz, to, co lubisz i jak to czujesz. By wszystko działało jak należy, trzeba dostosować rzeczywistość do siebie, a nie na odwrót. Dlatego wszelkie ułatwienia oszczędzające czas i zasoby są mile widziane. Jedno urządzenie zamiast pięciu? Znakomicie. Kilkanaście rozwiązań w jednym miejscu? Doskonałe. Gdy chcesz się dobrze zaopiekować wszystkimi swoimi zadaniami i rozrywkami, szukasz optymalizacji, która pomoże dziś z jednej strony zachować kontrolę, a z drugiej wykona część pracy za Ciebie.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Marysia i Gaja

Tatuaże, biżuteria i wiele więcej. Poznajcie Gaję

Gaja jest znakomitym przykładem ogarniaczki. Po pierwsze – tatuaże, które wykonuje w jednym z czołowych warszawskich studiów – Lunatyk Studio. Po drugie – własna marka biżuterii. Po trzecie – ogromna troska o pielęgnowanie własnej wrażliwości i kunsztu. Wszystko to w pewny sposób łączy się ze sobą, lecz by żaden z obszarów działalności nie był pomijany, Gaja trzyma się swojego rytmu. Ogarnia rzeczy, rozwija się i czuje się w tym komfortowo. Jak sama przyznaje, nie zmieniłaby trybu życia, bo… jest jej. Taki, jaki chce. Poznajcie bliżej Gaję i to, czym zajmuje się w życiu.

Hubert Grupa: Wiem, że Twoje życie zawodowe składa się z kilku dziedzin. Czym zatem zajmujesz się na co dzień?

Gaja Gajewska: Od prawie 8 lat zajmuję się tatuowaniem. Mój styl przez ten czas przechodził różne zmiany. Już dłuższy czas temu poszłam w kierunku minimalizmu i to jest zdecydowanie coś, co czuję najbardziej.

Jako że kocham tworzyć, projektować i rozwijać się w różnych kierunkach, postanowiłam spróbować się w innej branży związanej z designem i w listopadzie zeszłego roku wystartowałam z własną marką biżuteryjną. Znajdziecie ją pod nazwą VULÉE jewelry. Biżuteria jest oczywiście projektowana przeze mnie, więc ma dużo wspólnego z moją tatuażową twórczością. Moimi ulubionymi rysunkowymi tematami są ciało i roślinność, więc to najczęściej pojawia się w moich pracach. Stawiam przede wszystkim na wrażliwość, sensualność i minimalizm.

VULÉE jewelry

Wybór w stylu „czemu nie”

Skąd decyzja o takim wyborze ścieżki zawodowej? Od zawsze chciałaś się zajmować takimi rzeczami, czy może dojrzewało to w Tobie?

Początkowo miałam zupełnie inny plan, chociaż „dojrzewało” to chyba słuszne określenie. Od dziecka bardzo lubiłam wszelkie plastyczne i kreatywne zajęcia. Z drugiej strony zawsze bardzo dobrze się uczyłam i raczej w tym kierunku nastawiali mnie rodzice, więc czasu na rysowanie było stopniowo coraz mniej.

Idąc do liceum, planowałam studiować prawo. Chodziłam do jednego z czołowych, w związku z tym bardzo wymagających liceów i tam zrozumiałam, że rutynowe życie pod presją czy praca od 9 do 17 zupełnie nie są dla mnie.

Nie wiedząc, co chcę robić w życiu, poczułam się bardzo zagubiona i w wakacje chcąc dać sobie chwilę wytchnienia, postanowiłam, że wrócę do rysowania. I tak to się zaczęło – wtedy już popularny stał się Instagram, zaczęłam obserwować różnych artystów, w tym wielu tatuatorów. Pamiętam, jak rozmawiałam z koleżanką i mówiłam jej, że to musi być cudowna praca – codziennie robisz coś innego, spotykasz wiele ciekawych osób, które chcą mieć na sobie twoją twórczość do końca życia. Koleżanka zapytała mnie wtedy, czemu nie spróbuję, skoro uważam, że to taki wymarzony zawód. Powiedziałam „czemu nie”. Jak tylko skończyłam szkołę, poszłam pracować na swój pierwszy sprzęt i tak już poszło.

Gaja

Dobra organizacja pomimo przeciwności

Taki multitasking jak Twój wymaga dobrej organizacji i samodyscypliny. Masz jakieś swoje sprawdzone sposoby, by zachować kontrolę nad wszystkim?

Przyznam, że to bardzo ciekawe pytanie w stosunku do mnie, bo niedawno oficjalnie zdiagnozowano u mnie ADHD, które, jak wiadomo, jest w większości przypadków zaprzeczeniem organizacji. (śmiech)

Od dziecka byłam uczona obowiązkowości. Moja mama jest również perfekcjonistką i to przeszło siłą rzeczy na mnie. Staram się wszystko robić najlepiej jak potrafię. Jest to zaletą, ale także wadą, bo jak coś idzie nie po mojej myśli, to bardzo się denerwuję, ale staram się nad tym pracować. (śmiech)

Nie wiem czy mam jakieś „sekrety” organizacji. Jeżeli chodzi o tatuowanie, staram się robić wszystko systematycznie i układać z wyprzedzeniem. W trakcie dnia w głowie bardzo precyzyjnie układam sobie grafik. Z racji, że robię małe tatuaże, przyjmuję kilku klientów dziennie, więc wszystko musi być dokładnie rozplanowane. Mimo tego zdarzają się różne obsuwki, bo praca z każdym klientem jest inna i różne rzeczy mogą się zdarzyć.

Być może właśnie przez moje ADHD jestem przyzwyczajona do maksymalnego wykorzystywania mojego „wolnego” czasu i robienia wielu rzeczy naraz. Na wiadomości odpisuję jadąc taksówką, posty na mój profil biżuteryjny wstawiam, kiedy schnie mi kalka, obrabiam je, jedząc śniadanie itd.

Studio Lunatyk

Pierwszy projekt – jedyny projekt

Opowiedz o 4-5 najważniejszych punktach z Twojego dnia pracy.

Oj, chyba ciężko wymienić konkretne punkty. (śmiech) Tak, jak wspomniałam, ze względu na charakterystykę moich prac, przyjmuję kilku klientów dziennie. W przypadku każdego z nich kluczowe jest zaprojektowanie tatuażu. Już przez wiadomości, podczas zapisu, klient zarysowuje mi swój pomysł. Rozmawiamy więcej na ten temat w studiu i na tej podstawie robimy projekt. W większości przypadków już pierwszy projekt okazuję się „tym jedynym”.

Moje prace są na tyle spójne, że klient przeważnie wie, czego się spodziewać i bez problemu udaje mi się przelać jego wizję na papier tak, żeby był zadowolony. Później dopasowujemy wzór, odbijamy go na skórze i po pełnej akceptacji przystępujemy do tatuowania. U mnie, z racji na formę prac, sam proces kłucia nie trwa długo i za bardzo nie boli, więc wszyscy są zadowoleni.

Oczywiście później mam jeszcze drugą zmianę, czyli moją biżuterię. W okresie, kiedy projekty dopiero powstawały, było bardzo intensywnie. Projektowanie, później wykonywanie próbek (moje świecidełka produkowane są pod Płockiem, więc czasem wymagało to również podróży). Po otrzymaniu finalnego produktu był czas na zdjęcia i wstawianie wszystkiego na stronę. Było to baaardzo dużo pracy, ale mimo tego, że czasem pomarudzę, uwielbiam, jak dużo się dzieje. Aktualnie mam trochę więcej luzu, bo póki co nie zaczęłam jeszcze projektowania kolejnej kolekcji, ale przyjdzie na to pora.

Studio Lunatyk
Studio Lunatyk

Pani swojego czasu

Twój tryb pracy nie należy do statecznych. Dużo różniących się od siebie zadań, sporo zmian, każdy dzień przynoszący coś nowego. Pewnie nie każda osoba jest do tego stworzona. Jak Ty się w tym odnajdujesz? Co sprawia Ci w tym największą przyjemność i satysfakcję?

Uwielbiam tryb mojej pracy! Na pewno nie jest to dla każdego, ale od kiedy pamietam, rutyna była czymś, co przerażało mnie najbardziej.

Lubię nowe wyzwania, lubię to, że każdy dzień jest inny. Lubię też być „panią swojego czasu”. Pracuję tak, jak chcę, sama organizuję swój czas i to mi super odpowiada. Sama praca z klientem bywa trudna, ale mimo wszystko jest to dla mnie dużo ciekawsze niż praca za biurkiem.

W mojej pracy (a w zasadzie obydwóch) najpiękniejsze chyba jest to, że ktoś ją docenia. Satysfakcja z tego, że ktoś chce nosić Twój projekt na sobie jest niesamowita. Usłyszałam od swoich klientów naprawdę masę przemiłych słów, to daje dużego kopa do działania i chęci do dalszego rozwoju.

Po pierwsze – nie zniechęcać się

Jakie są najważniejsze wyzwania w pracy w takim trybie jak Twój? Co wymagało od Ciebie najwięcej czasu i sił, by nad tym zapanować?

Hmm, dla mnie chyba największym wyzwaniem było to, żeby się nie zniechęcać. Na początku głównie uczyłam się tatuować sama w domu, więc poniosłam kilka porażek. Trzeba było się zaprzeć i wytłumaczyć sobie, że wszystko wymaga czasu.

Ważną rzeczą było również nauczenie się systematyczności w odpowiadaniu na wiadomości, czy poświęcenie czasu na social media (to też bardzo ważna część mojej pracy).

Kolejnym aspektem była nauka asertywności i szacunku do swojego czasu – trzeba nauczyć sobie radzić z klientami, którzy mogą przyjść na tatuaż tylko w sobotę o godzinie 20:00, czy nie akceptują faktu, że nie wyślesz im projektu tydzień wcześniej lub chcą, żeby zrobić dla nich 10 różnych projektów, bo nie są pewni, na co się zdecydują.

Gaja

Centrum dowodzenia w jednej dłoni

Wielość zadań wymaga uniwersalności i elastyczności. Smartfon to Twoje centrum dowodzenia. Jakie funkcje uznajesz za najważniejsze w codziennym użytkowaniu, zwłaszcza pod kątem pracy?

Oj tak, zdecydowanie smartfon jest u mnie bardzo ważnym narzędziem. Istotny jest dla mnie przede wszystkim dobry aparat, sprawne użytkowanie aplikacji do obróbki zdjęć i filmów i oczywiście dostęp do social mediów. Smartfon umożliwia mi też sprawne komunikowanie się z klientami, a to podstawa.

W wielu przypadkach smartfon na dobre jest w stanie zastąpić inne urządzenia. U mnie, jako u dziennikarza, robi za dyktafon, aparat, notatnik, odtwarzacz muzyki, portfel i centrum komunikacji. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni miałem przy sobie wszystkie te wymienione urządzenia. A jak to jest u Ciebie? Jaki sprzęt na dobre zastąpiłaś smartfonem?

Odkąd mam dobry obiektyw w swoim smartfonie, nie muszę używać aparatu, a to duże ułatwienie. Zdjęcia i filmy mogę również obrabiać już bez pomocy komputera i wrzucać je na swoje profile również z poziomu telefonu. Jako że jestem bardzo zapominalska, notatnik w telefonie to również dla mnie duży ratunek.

Samsung Galaxy A53 5G. Codzienność w trybie awesome

Dla takich osób jak Gaja liczą się wspomniane już swoboda i niezawodność. Samsung Galaxy A53 5G łączy te cechy w znakomitych proporcjach, będąc idealnym wyborem na smartfon codziennego użytku.

Samsung Galaxy A53 5G

Obejmujący wiele obiektywów aparat przenosi fotografię na nowy, wyższy poziom – ostrzejsze, bardziej wyraziste zdjęcia aparatem głównym 64 MP z OIS, do tego poszerzona perspektywa za sprawą aparatu ultraszerokokątnego, znakomity tryb makro i wsparcie AI.

Wrażenie robi imponujący ekran Super AMOLED FHD+, a rozległy, mierzący 6,5” wyświetlacz Infinity-O zapewnia wyraźny obraz na zewnątrz za sprawą jasności do 800 nitów. Stwarza to doskonałe warunki do oglądania filmów, grania czy streamowania. Co ważne, wyświetlacz aktywnie redukuje emisję niebieskiego światła dzięki Eye Comfort Shield. Całość chroni Gorilla Glass 5, zapewniające większą trwałość i mniejszą podatność na zadrapania. Smartfon poradzi sobie także w spotkaniu z wodą, gdyż spełnia wymogi normy IP67 w zakresie wodo- i pyłoodporności – tym samym telefon wytrzyma zanurzenie w słodkiej wodzie do głębokości 1 metra nawet przez 30 minut.

Samsung Galaxy A53 5G

Za wrażenia słuchowe odpowiada system Dolby Atmos, wzbogacający dźwięk i nadający mu niezwykłej szczegółowości i wyrazistości. Co równie istotne, Samsung Galaxy A53 5G3 po prostu świetnie wygląda m.in. za sprawą szerokiej palety kolorów oraz obramowania Ambient Edge, które idealnie łączy aparat z obudową. Matowa, wygodnie leżąca w dłoni konstrukcja pozwala ukryć wydajną baterię.

O płynność działania zadba ośmiordzeniowy procesor 5 nm. Na wszystkie pomysły, zdjęcia i aplikacje znajdzie się mnóstwo miejsca za sprawą 128 GB pamięci wewnętrznej oraz możliwości obsługi karty microSD o pojemności do 1 TB. Ponadto smartfon świetnie współpracuje z pozostałymi urządzeniami z rodziny Galaxy, w tym słuchawkami Galaxy Buds 2. Samsung Galaxy A53 5G to smartfon dostosowujący rzeczywistość do Twojego trybu życia, dzięki czemu możesz z niej czerpać jeszcze więcej.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →