Conradq, Dtekk, Truant i virtual geisha przed Rave The Planet: „Trudno o piękniejszy rodowód” [wywiad]

Fot. Imago/Eisend
Wywiad
Love Parade, Rave The Planet

Po latach nieobecności kultowa Parada Miłości (teraz pod nazwą Rave The Planet) wraca na należyte jej miejsce. Jedno z najbardziej ikonicznych wydarzeń w dziejach kultury klubowej dziewiątego lipca przejedzie ulicami Berlina w imię wartości mających na celu zapisanie instytucji techno jako dziedzictwo UNESCO oraz wzmocnienie statusu prawnego klubów. Swoje trzy gorsze w tym epokowym dla całego środowiska muzycznego święcie dołoży również polska platforma reprezentowana przez szeroko pojętą branżę, w skład której wchodzą artyści, dziennikarze, sponsorzy i partnerzy. Czym dla nich jest Love Parade? Co w projekcie stanowi dla nich największą wartość? Jak wytłumaczą młodemu pokoleniu zjawisko Parady Miłości? Pytamy Conradq, Dtekka, Truanta i virtual geishe.

Czytaj rownież: Rave The Planet – powrót do korzeni kultury klubowej

Love Parade, Rave The Planet
Fot. Krzysztof Karpiński Fotografia

Rave The Planet. Spadkobierca legendy

Damian Badziąg: Czym jest dla Ciebie Love Parade? 

Dtekk: Love Parade jest dla mnie przede wszystkim symbolem wolności, manifestacją otwartości, równości, radości. Kojarzy mi się (przez moje osobiste wspomnienia) z bramą do muzyki, kultury i innej mentalności, o którą nawet dziś wciąż trudno w Polsce.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Conradq: Elementem definiującym tożsamość europejskiej kultury klubowej i jej ponadczasowe wartości, takie jak równość, wolność i szacunek. To połączenie tego, co kochamy najbardziej — muzyki, dobrej zabawy i poczucia wspólnoty.

virtual geisha: Przede wszystkim wspomnieniem z dzieciństwa. Jako najtis kiddo pamiętam głównie MTV i Vive Zwei. Miałam wtedy jakieś 9/10 lat, więc wiesz — dzieciak chłonie wszystko. Wtedy wydawało mi się to fascynujące, że jest tam tylu kolorowych ludzi, że są jacyś luźni, że jest tam tyle radości, energii, zabawy. Jeszcze co prawda nie wiedziałam, czemu niektórzy są tacy szybcy w tym tańcu (śmiech), ale to nie miało znaczenia. Dziś jest to przestrzeń dla różnorodności, „inności”,  a co za tym idzie wolności, która jest dla mnie turboważna. Nie wiem, czy nie najważniejsza. Jak myślę „Parada”, to widzę przed oczami flashbacki: chłopak na słupie czy Sven Vath i jego blond zaczes. Obrazy, które z czasem weszły do popkulturowej zbiorowej pamięci.

Truant: Love Parade to wydarzenie ważne nie tylko dla mnie, ale dla całych pokoleń współczesnych słuchaczy. Love Parade to coś więcej niż wydarzenie muzyczne. To pewnego rodzaju movement, ruch kulturowy, który na stałe zmienił oblicze współczesnej sceny muzycznej, powiew zachodu, świeżości i wolności, której wówczas w Polsce brakowało. Wyjazdy na LP były tym zetknięciem się z mitycznym Zachodem i muzyką, nie tak łatwo dostępną w Polsce.

Love Parade, Rave The Planet
 Fot. Magda Rymarz

Rave The Planet. Przepiękny rodowód

Ulice Berlina ponownie wypełnią się setkami tysięcy osób. W imię pokoju, równości, ale i ochrony oraz wspierania kultury klubowej. Co dla Ciebie, jako osoby biorącej w niej udział — nie tylko w roli artysty — stanowi największą wartość nowego-starego projektu, tym razem jako Rave The Planet?

Dtekk: Wielką wartość widzę w swego rodzaju „pospolitym ruszeniu” ku zjednoczeniu sceny klubowej, wspólnemu działaniu, a także w powrocie do mocnego manifestowania wartości. W czasach gdy nasza scena jest tak różnorodna (i zarazem tez podzielona), gdy „techno” jest ogromnym biznesem, takie akcje są nie do przecenienia. Powinno się przypominać o fundamentach kultury klubowej, ale powinno się także mówić o nowej realności, w której kluby stają się instytucjami kultury, a muzyka elektroniczna nie jest już tylko podziemiem.

Conradq: Love Parade, a dziś Rave The Planet, jest projektem, który powstał z pobudek czysto ludzkich, a nie biznesowych. Ludzie chcieli dać upust emocjom po upadku Muru Berlińskiego, chcieli pokazać swoją siłę jako wspólnoty i wykorzystali do tego muzykę elektroniczną. Trudno o piękniejszy rodowód. Love Parade powinno być wspominane dziś nie tylko jako wydarzenie popkulturowe, ale też historyczne, bo na próżno szukać równie pozytywnych zrywów, w których zamiast przemocy, zdecydowano się postawić na miłość i muzykę.

virtual geisha: Ja jestem bardzo old-fashioned, więc dla mnie taki spęd, taka próba przywrócenia wartości, które dawno się rozmazały, jest gestem idealisty, który jest mi bardzo bliski. Wierzę w takie rzeczy. Trzymam się mocno swoich wartości, czasem kosztem sympatii ludzi, która nie ma znaczenia. Grunt to nie czuć się ze sobą źle w imię kariery czy kasy. Ewentualnie pójść na kompromis, że istnieje się w tym biznesie, w socialach, ale w miarę możliwości na maksa autentycznie i bez trzymania się algorytmów (śmiech). Wartości klubowe z czasów Love Parade już dawno stały się hasłem, pijarem, brandingiem. 

Jest część osób na scenie, która uczciwie walczy, o to, czemu przyświecało Love Parade. Przez budowanie vibe’u, przez próbę autentycznego przekazu, przez edukowanie muzyczne młodego pokolenia. Czasem myślę, ze to po prostu bycie Ikarami — pełne mrzonki, gdzie „kijem rzeki nie zawrócisz”. Poprzez swój udział w LP mam małą osobistą satysfakcję. Dwa lata temu, gdy zrobiłam Techno Blokadę przed muzeum w Krakowie, ludzie wieszali na nas psy, że jak tak można tańczyć, walcząc w tak ważnej sprawie. Obecna Parada Miłości, która formalnie jest demonstracją, nawiązuje to TB, zataczając tzw. koło — co osobiście bardzo mnie cieszy.

Truant: Wspólne przeżywanie chwili, jednoczenie się i solidarność pod wspólnym elektronicznym banerem. To także dla mnie ważne, gdyż misją RTP jest wspieranie kultury niezależnej, abyśmy wreszcie zerwali z krzywdzącą opinią, że kultura klubowa to remizy czy dyskoteki w szczerym polu. To piękne, że po tylu latach, a także w tym trudnym czasie (ekonomicznym i politycznym), znów możliwe jest spotkanie się wspólnie na ulicach Berlina, aby zademonstrować naszą wspólnotowość.

Love Parade, Rave The Planet
Fot. Artur AEN Nowicki

Rave The Planet. Be there or be square!

Jak wyznał Westbam w jednym z wywiadów: „Nastolatki w Niemczech znają np. Tomorrowland, a nie mają pojęcia o Love Parade i nic więcej ich nie interesuje”. Gdybyś miał wytłumaczyć młodej osobie, czym jest Parada Miłości, jakbyś ubrał to w słowa? Tak, by przy okazji również zachęcić ją do uczestnictwa.

Dtekk: By zachęcić, powiedziałbym o pełnej energii, koloru, różnorodności wielkiej imprezie w centrum Berlina. By wytłumaczyć, czym ona jest, powiedziałbym, że to wydarzenie, na którym muzyka i przesłanie jednoczy wszystkich — bez wyjątków.

Conradq: Dla wielu młodych ludzi takie hasła jak równość, różnorodność, szacunek czy wolność są ważniejsze niż kiedykolwiek. Podkreślają to na każdym kroku — te hasła definiują najmłodsze pokolenie i stanowią dla nich podstawowe wartości. Dlatego właśnie młodzi ludzie powinni dowiedzieć się, że to właśnie Love Parade jako pierwsze tak duże wydarzenie społeczno-kulturowe, niosło te hasła na swoich sztandarach. Te hasła zbudowały tożsamość Love Parade, a Rave The Planet ma zamiar o nich przypomnieć. Nie ma drugiego takiego wydarzenia, w którego DNA te wartości były mocniej zakorzenione i równie mocno eksponowane.

virtual geisha: Nie ma sensu przekonywać skalą przedsięwzięcia, bo to nie robi wrażenia. Wartościami też nie ma sensu. Kiedy grałam w Prozaku na imprezie Love Parade Anthems, to aż nie chciało mi się wierzyć, że część ludzi w ogóle nie zna większości granych numerów. W takim przypadku powiedziałabym, tak osobiście, od serca, biorąc pod uwagę, co sama gram, czyli głównie stare rejwowe płyty: chodźcie, posłuchajcie czegoś innego niż Britney z hard trenesową stopą. Pokażę Wam zajebiste numery, o których nie mieliście pojęcia, a które kupiłam za euro. Może dzięki temu na chwilę uda się stworzyć ten wspólnotowy vibe, bez wstawiania go w cyniczny nawias. Uczucie, które może zostanie na dłużej. 

Truant: Nie neguje inicjatyw jak Tomorrowland, choć gdyby zastosować uproszczony podział, to jest on uwypukleniem komercji i postępującej komercjalizacji sceny. Natomiast Love Parade, czyli nowe Rave The Planet, to uosobienie prawdziwej kultury undeground, gdzie znikają wszelkie podziały — także z tymi ekonomicznymi, które wykluczają coraz większą grupę osób. Be there or be square! Widzimy się w Berlinie!



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →