Codzienność w trybie awesome, czyli być menadżerką twórców techno i… studia tatuażu

W ramach wspólnej akcji z Samsung prezentujemy cykl rozmów z osobami, które realizują się na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim robią mnóstwo świetnych rzeczy i robią je jednocześnie, nierzadko w różnych dziedzinach, gdyż w takim trybie czują się najbardziej komfortowo. Potrafią i lubią to, a na dodatek mają swoje sposoby, by mieć nad tym kontrolę i zachować zdrowe podejście. Sprawdźcie, jak to robią.
W pierwszym artykule z cyklu mogliście poznać Gaję, która łączy bycie tatuażystką z tworzeniem autorskiej biżuterii. Osoba będąca bohaterką kolejnego tekstu także ma wiele wspólnego ze zdobieniem ciała, lecz jej druga profesja to już kompletnie inna bajka.
Menadżerka, czyli zawód 180 stopni
Management artystów w naszym kraju to jazda bez trzymanki. To naprawdę „ogarnianie wszystkiego”, zwłaszcza w dobie mediów społecznościowych. PR, komunikacja, marketing, bookingi, logistyka, księgowość… Wymienione obszary to zaledwie wycinek codzienności samodzielnego menadżera lub menadżerki (co innego, gdy mówimy o osobie delegowanej do obsługi artysty w danym obszarze, np. bookowania lub towarzyszenia w trasie). W tym wszystkim trudno o zachowanie balansu. Jednak najlepsi radzą sobie na tyle dobrze, że potrafią jednocześnie zadbać o kilku podopiecznych. Ba, znajdują czas, by zająć się jeszcze czymś dodatkowym. Co więcej, w tym wszystkim nie zapominają o sobie i własnych potrzebach. Taką osobą jest Maria.

Pomimo młodego wieku, Maria Dudek jest osobą, która swoim doświadczeniem mogłaby obdzielić kilkoro sporo starszych kolegów i koleżanek. Wśród miejsc i marek, z którymi współpracowała, wystarczy wymienić Audioriver Festival, Kayax czy wytwórnię Agora Muzyka. Robi wrażenie, prawda? Zbierając doświadczenie, nieustannie ucząc się i przede wszystkim obserwując rodzimą branżę muzyczną, Maria znalazła miejsce dla siebie. Dziś jest sama sobie okrętem, sterem i kapitanem. Jakiś czas temu postanowiła pójść na swoje i we własnym zakresie zajmować się obsługą artystów m.in. w zakresie managementu i komunikacji. Wśród jej podopiecznych znajdziecie m.in. zdolnych braci SARAPATA i Beskres, projekt tworzony przez Michała Słodowego i Radka Krzyżanowskiego, doskonale znanych z KAMP!.
Rano tatuaże, wieczorem kluby
Muzyczne obowiązki nie ograniczają jej jednak względem innych zadań. By zachować równowagę, Maria zajmuje się managementem warszawskiego salonu tatuażu Lunatyk Studio, który mogliście poznać przy okazji rozmowy z Gają. W dobie mediów społecznościowych i ogromnej konkurencji, opieka nad tego typu miejscem wymaga szerokiej palety umiejętności, kreatywności i zaangażowania. Rynek tatuażu rozwija się w zawrotnym tempie, popularność „dziarek” rośnie i zatacza coraz szersze kręgi, zatem trzeba trzymać rękę na pulsie, by w tych zmieniających się okolicznościach być cały czas na czele stawki.

W tym wszystkim Maria nie daje się zwariować i stracić kontroli. Wręcz przeciwnie. Jak sama podkreśla, kluczową sprawą jest dla niej self-care. Bez troski o siebie, nie ma troski o innych. Tylko stworzenie sobie komfortowego, dostosowanego do siebie samej trybu pracy, pozwala jej realizować się i wypełniać codzienne obowiązki. Multitasking? Jak najbardziej, lecz własne zdrowie zawsze na pierwszym miejscu.
Jak wyglądają kulisy pracy menadżerki artystów, zwłaszcza tych związanych ze sceną klubową? Czym zajmuje się menadżerka studia tatuażu i w jaki sposób opiekuje się ona wszystkimi osobami w nim pracującymi? Zapraszamy do lektury wywiadu!
Wiem, że Twoje życie zawodowe składa się z kilku dziedzin. Czym zatem zajmujesz się na co dzień?
Moja ścieżka zawodowa od kilku lat krąży wokół muzyki, ale niedawno zrobiłam w nim miejsce również dla tatuaży. Na ten moment dumnie reprezentuję menadżersko elektroniczny duet SARAPATA, z którym już od ponad roku dzielnie walczymy o rozgłos. Współpracuję również z duetem dj-skim Beskres by KAMP!, a od marca dołączyłam do teamu Lunatyk Studio jako manager – moim nieskromnym zdaniem jednego z najlepszych studiów tatuażu w Polsce.
Oprócz tego wszystkiego wciąż dzielnie studiuję psychologię i mam wielką nadzieję, że kiedyś znajdę czas na skończenie tych studiów jak należy!

Niedoszła lekarka dobrą menadżerka?
Skąd decyzja o takim wyborze ścieżki zawodowej? Od zawsze chciałaś się zajmować takimi rzeczami, czy może dojrzewało to w Tobie?
Jeszcze do niedawna myślałam, że moje życie już zawsze będzie kręciło się wokół branży muzycznej. Nie będę ukrywać – muzyka jarała mnie od zawsze. Jestem po szkole muzycznej, w liceum miałam nawet swój zespół, który naprawdę nieźle rokował. Przez chwilę oszukiwałam siebie i rodziców, że zostanę lekarzem, ale całe szczęście nie udało się. 🙂
Swoje pierwsze kroki stawiałam w wytwórni Kayax, która otworzyła przede mną bardzo szeroko drzwi do tego pokręconego świata pełnego wyzwań. To właśnie tam zaczęłam organizować swoje pierwsze koncerty, zdobywać kontakty, poznawać możliwości promocji i marketingu. Miałam też zaszczyt być częścią teamu Audioriver, wciąż mojego ulubionego festiwalu muzyki elektronicznej na polskiej mapie.
Pod koniec 2020 roku zaryzykowałam i rozpoczęłam działać na własną rękę, wspierając marketingowo głównie debiutujących artystów – tak też poznałam braci SARAPATA.
W 2022 roku moja kariera niespodziewanie skręciła w stronę, której zupełnie się nie spodziewałam. Gdy rozstawałam się z wytwórnią Agora Muzyka, moim oczom ukazało się ogłoszenie o poszukiwaniu managera w studiu tatuażu – Lunatyk Studio. To było miejsce, w którym kilka lat wcześniej wykonałam swój pierwszy tatuaż, właśnie u Gai. To był impuls, bo kilka minut po zobaczeniu ogłoszenia, skontaktowałam się z Gają, a już następnego dnia uścisnęliśmy sobie dłonie z właścicielem studia i dostałam pracę.

Rutyna i self-care
Taki multitasking jak Twój wymaga dobrej organizacji i samodyscypliny. Masz jakieś swoje sprawdzone sposoby, by zachować kontrolę nad wszystkim?
W moim przypadku jest to chyba kwestia pewnego rodzaju rutyny, którą wyrobiłam sobie przez ostatnich kilka lat.
Przy tak szybkim trybie, mnogości obowiązków i stałym wystawieniu na stres, dbanie o siebie, szczególnie o swój umysł i jego spokój, jest w tym wszystkim kluczowe. Oczywiście mogłabym wspomnieć tutaj o kalendarzu, notatnikach, bez których żyć nie potrafię, ale tak naprawdę to właśnie taki self-care warunkuje efektywność mojej pracy. W ostatnim roku postawiłam na dbanie o higienę snu, ładowanie w siebie witamin i wartości odżywczych, dużą ilość aktywności fizycznej i to naoliwiło tę maszynę jak trzeba!
Oprócz tego, już tak przyziemnie, jestem ogromną fanką tabelek, w których stale rozpisuję sobie swoje projekty. To świetna opcja, gdy projekt jest rozbudowany na kilka segmentów, szczególnie w przypadku promocji wydawnictw muzyków, z którymi pracuję. Takie tabelki zazwyczaj służą mi potem przez wiele kolejnych miesięcy, tam aktualizuję statusy tematów do realizacji, wpisuję feedback od dziennikarzy, aby wiedzieć do kogo dzwonić ponownie lub nie, podsumowuję osiągnięcia takie jak publikacje czy wywiady – to moje centrum dowodzenia.

Do kawy maile zamiast cukru
Opowiedz o 4-5 najważniejszych punktach z Twojego dnia pracy.
Moja praca jest na tyle ciekawa, że każdego dnia czekają mnie inne wyzwania. Jednego dnia jestem w trasie koncertowej, innego dnia chodzę z aparatem po studiu, szukając najlepszego miejsca na zdjęcie, a jeszcze innego siedzę w papierach i bawię się w księgowego i administrację.
Wspólnym elementem tego wszystkiego jest z pewnością dbanie o social media studia i artystów, z którymi pracuję. Rano poświęcam czas na dobranie contentu, w ciągu dnia nagrywam filmiki i różnego rodzaju relacje, popołudniu zajmuję się wrzucaniem postów, a wieczorami montuję filmiki, które potem można zobaczyć na różnych platformach społecznościowych. I oczywiście najważniejszy punkt – skrzynka mailowa, bez której sprawdzenia, nie jestem w stanie wypić spokojnie kawy.

Od Wilna do Katowic
Twój tryb pracy nie należy do statycznych. Dużo różniących się od siebie zadań, sporo zmian, każdy dzień przynoszący coś nowego. Pewnie nie każda osoba jest do tego stworzona. Jak Ty się w tym odnajdujesz? Co sprawia Ci w tym największą przyjemność i satysfakcję?
Jestem typowym ekstrawertykiem, który stale potrzebuje adrenaliny. Nie potrafiłabym pracować w miejscu, które nie dawałoby mi tych emocji, chyba wybuchłabym od środka z frustracji.
Szczególnie teraz, pracując w studiu tatuażu, tak naprawdę czuję się trochę, jakbym zaczynała od nowa. Świat dziar jest kompletnie innym uniwersum od tego, które znałam dotychczas. W studiu pracuje na ten moment 14 artystów. Każdy z nich ma swój własny, unikalny styl, który wymaga innego podejścia w kontekście chociażby promocji i marketingu. Sam proces „wchodzenia w buty” klienta jest dla mnie jednym z najciekawszych, jakie miałam na swojej marketingowej ścieżce. Promując muzykę, już mniej więcej wiem, co powinnam zrobić i jak, do kogo się odezwać. W Lunatyku jest zupełnie inaczej, miejscami trudniej, choć wsparcie, jakim otacza mnie ekipa studia jest wprost nieocenione.
I chyba to właśnie to sprawia mi największą przyjemność w tej całej mojej robocie – szczery uśmiech, wdzięczność i ciepło, które otrzymuje od ludzi, z którymi pracuję i którym pomagam. To jest coś, co ładuje mi baterie na bardzo długo. No i zabookowane koncerty. Fakt, że udało nam się z braćmi SARAPATA dostać do line-upu takich festiwali, jak Nowa Muzyka w Katowicach oraz otrzymane zaproszenie do Wilna na festiwal Europavox są zdecydowanie jednymi z najcudowniejszych momentów, jakie przeżyłam w trakcie swojej pracy. Choć przyznam, że nie osiągnęłabym tego sama, a wszystkim tym, którzy się do tego przyczynili, pragnę ogromnie i z całego serca podziękować!

Przede wszystkim ludzie
Jakie są najważniejsze wyzwania w pracy w takim trybie jak Twój? Co wymagało od Ciebie najwięcej czasu i sił, by nad tym zapanować?
Zdecydowanie największym wyzwaniem mojej pracy są ludzie. 🙂 Wydaje mi się, że najwięcej czasu zajęło mi nauczenie się być pokornym, słuchającym i cierpliwym. Na ten moment większość decyzji podejmuję w teamie, korzystam z opinii starszych i mądrzejszych, uważnie słucham i obserwuję. Staram się uczyć na błędach, tak po prostu. Podczas pracy z ludźmi możesz się naprawdę wiele nauczyć, jeśli dobrze się w nich wsłuchasz.
Wielość zadań wymaga uniwersalności i elastyczności. Smartfon to Twoje centrum dowodzenia. Jakie funkcje uznajesz za najważniejsze w codziennym użytkowaniu, zwłaszcza pod kątem pracy?
Chcąc, nie chcąc – bez niego czuję się jak bez ręki. Matematyczka w podstawówce śmiała się, że nie będę mieć zawsze przy sobie kalkulatora, a tu proszę! Cotygodniowe rozliczenia studia bez niego byłyby niemożliwe, gdyż liczenia pod kreską już od dawna nie praktykowałam.
Na moim telefonie dziennie wykonuję setki, a nawet tysiące czynności. Szybki dostęp do poczty mailowej, monitorowanie kalendarza, notatnik, dobry aparat, łatwa obróbka zdjęć, programy do montażu filmików to dla mnie coś, bez czego nie mogę funkcjonować. Nie obyłoby się również bez kalendarza, do którego stale muszę mieć dostęp, aby móc szybko sprawdzić gości studia na dany dzień czy dostępność braci na koncerty. Nie da się ukryć, że i funkcja posiadania całego portfela w telefonie jest szalenie wygodna, szczególnie, że ja nie lubię nosić ze sobą za dużo rzeczy, gdy gdzieś wychodzę.

W wielu przypadkach smartfon na dobre jest w stanie zastąpić inne urządzenia. U mnie, jako u dziennikarza, robi za dyktafon, aparat, notatnik, odtwarzacz muzyki, portfel i centrum komunikacji. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni miałem przy sobie wszystkie te wymienione urządzenia. A jak to jest u Ciebie? Jaki sprzęt na dobre zastąpiłaś smartfonem?
W moim przypadku trochę tego jest, bo oprócz wymienionych przez Ciebie zastąpionych urządzeń, dla mnie telefon to też supermarket, sklep z ubraniami, secondhand, restauracja (bo któż nie korzysta teraz z dobroci dostawców jedzenia z restauracji), zegarek sportowy do mierzenia ilości kilometrów i platforma do nauki.
Samsung Galaxy A53 5G. Codzienność w trybie awesome
Podobnie jak w przypadku Gai, również dla Marii smartfon stanowi podstawowe narzędzie pracy. Telefon, aparat, kalendarz, notatnik, portfel – to tylko niektóre funkcje niezbędne na co dzień w pracy menadżerki. Samsung Galaxy A53 5G łączy te cechy w znakomitych proporcjach, będąc idealnym wyborem na niezawodny smartfon do regularnego użytku.

Obejmujący wiele obiektywów aparat przenosi fotografię na nowy, wyższy poziom – ostrzejsze, bardziej wyraziste zdjęcia aparatem głównym 64 MP z OIS, do tego poszerzona perspektywa za sprawą aparatu ultraszerokokątnego, znakomity tryb makro i wsparcie AI.
Wrażenie robi imponujący ekran Super AMOLED FHD+, a rozległy, mierzący 6,5” wyświetlacz Infinity-O zapewnia wyraźny obraz na zewnątrz za sprawą jasności do 800 nitów. Stwarza to doskonałe warunki do oglądania filmów, grania czy streamowania. Co ważne, wyświetlacz aktywnie redukuje emisję niebieskiego światła dzięki Eye Comfort Shield. Całość chroni Gorilla Glass 5, zapewniające większą trwałość i mniejszą podatność na zadrapania. Smartfon poradzi sobie także w spotkaniu z wodą, gdyż spełnia wymogi normy IP67 w zakresie wodo- i pyłoodporności – tym samym telefon wytrzyma zanurzenie w słodkiej wodzie do głębokości 1 metra nawet przez 30 minut.

Za wrażenia słuchowe odpowiada system Dolby Atmos, wzbogacający dźwięk i nadający mu niezwykłej szczegółowości i wyrazistości. Co równie istotne, Samsung Galaxy A53 5G po prostu świetnie wygląda m.in. za sprawą szerokiej palety kolorów oraz obramowania Ambient Edge, które idealnie łączy aparat z obudową. Matowa, wygodnie leżąca w dłoni konstrukcja pozwala ukryć wydajną baterię.
O płynność działania zadba ośmiordzeniowy procesor 5 nm. Na wszystkie pomysły, zdjęcia i aplikacje znajdzie się mnóstwo miejsca za sprawą 128 GB pamięci wewnętrznej oraz możliwości obsługi karty microSD o pojemności do 1 TB. Ponadto smartfon świetnie współpracuje z pozostałymi urządzeniami z rodziny Galaxy, w tym słuchawkami Galaxy Buds 2. Samsung Galaxy A53 5G to smartfon dostosowujący rzeczywistość do Twojego trybu życia, dzięki czemu możesz z niej czerpać jeszcze więcej.
Sprawdź także
Czasy ogarniaczy, czyli codzienność w trybie awesome. Kreatywny multitasking w zdrowych proporcjach

#NocToMoment, czyli Artur AEN Nowicki o tym, co widzi klubowy fotograf

#NocToMoment, czyli Weikum o niezapomnianych setach i najlepszej publiczności

Sprawdź także

Czasy ogarniaczy, czyli codzienność w trybie awesome. Kreatywny multitasking w zdrowych proporcjach

#NocToMoment, czyli Artur AEN Nowicki o tym, co widzi klubowy fotograf
