Chet Faker z nową muzyką. Nick Murphy wraca do dawnego aliasu

News

Chet Faker powrócił. Tak, Chet Faker, nie Nick Murphy. Po czterech latach od porzucenia artystycznego aliasu, pod którym poznał go cały świat, Australijczyk zaprezentował nowy utwór pod pierwotnym pseudonimem.

Chet Faker odszedł, niech żyje Nick Murphy

Gdy w 2016 roku Nick Murphy, tworzący jako Chet Faker, obwieścił publicznie, iż porzuca pseudonim, z którym osiągnął światowy sukces, jego słuchacze byli skonsternowani. Australijczyk nie pozbywał się jedynie “twórczego aliasu”. Jak sam przyznał w wydanym wówczas oświadczeniu:

Minęło pół dekady odkąd zacząłem wydawać muzykę jako Chet Faker, a od tego czasu wszyscy jesteście siłą napędową tej muzyki. Zachodzi ewolucja i chciałem abyście wiedzieli dokąd zmierza. Następna płyta będzie pod moim własnym nazwiskiem, Nick Murphy. Chet Faker zawsze będzie częścią mojej muzyki.

Co wydarzyło się później, wszyscy wiedzą. Nick Murphy zniknął z radarów znakomitej części słuchaczy… Cheta Fakera. Jedynie pewny jej fragment pozostał na bieżąco z twórczością Australijczyka, która zmieniła swój bieg. Działalność Murphy’ego pod własnym imieniem i nazwiskiem zahaczała o wcześniejsze dokonania, lecz stanowiła już zupełnie inny, autonomiczny byt. Zaczęło się od dusznych, połamanych, klubowych brzmień (single Fear Less i Stop Me (Stop You)), później przyszła pora na rozbiegane, nie do końca spójne stylistycznie EPki (którymi trudno się zachwycić, lecz niespecjalnie jest też za co krytykować), aż w końcu wszystko to zaczęło zmierzać tam, skąd przyszło. Począwszy od singla Dangerous, a następnie całej ubiegłorocznej płyty Run Fast Sleep Naked (wyjątkiem jest jedynie tegoroczny, neoklasyczny album Music For Silence), Nick Murphy wrócił do Cheta Fakera, a może bardziej to Chet Faker wrócił do niego, choć jak sam przyznał “zawsze będzie częścią jego muzyki”.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Nick Murphy aka Chet Faker, czyli zmiana, która zmieniła niewiele

Dla niektórych ostatnie cztery lata niewiele zmieniły, bo to, co spaja oba te etapy w twórczej karierze Australijczyka, to jego charakterystyczny głos. Muzyka wydawana pod własnym imieniem i nazwiskiem była tą samą wrażliwością, otoczoną jedynie innym zestawem dźwięków. Tekstowo, jako projekty, Chet Faker i Nick Murphy nie różnili się w zasadzie niczym. Jednak powód zmiany, która dokonała się w 2016 roku był zupełnie inny. Chet Faker był artystyczną kreacją, zza której Murphy chciał się w końcu wyłonić i pokazać prawdziwego siebie. Gdy już tego dokonał i, jak widać po latach, wszyscy przekonali się, że alias był tylko aliasem, a on sam pozostał sobie wierny i autentyczny jako twórca, przyszła pora, by powrócić do stanu z najlepszych czasów. A mowa przecież o czasach, w których Chet Faker był na ustach wszystkich.

Nick Murphy aka Chet Faker

Nick Murphy aka Chet Faker

Chet Faker, Majestic Casual i piękny świat z 2014 roku

Jeśli ktoś pamięta polską i zagraniczną blogosferę sprzed 6-7 lat, ten doskonale wie, jak wiele przestrzeni poświęcała ona postaci i muzyce brodatego Australijczyka. Przyjemne, nieskomplikowane brzmienie, w którym subtelna elektronika łączyła się z wrażliwym, ciepłym popem, skrzyżowanym z neo-soulem, stało się znakiem rozpoznawczym Cheta Fakera. Zaprezentowana w 2012 roku EPka Thinking In Textures, z niemal już legendarnym coverem No Diggity, była przełomem nie tylko jeśli chodzi o karierę ówczesnego 24-latka z Melbourne.

Łącząc klasyczne i współczesne inspiracje, zamiłowanie do fortepianu i jazzu, i przemycając je gdzieniegdzie w swoim kompozycjach, Australijczyk – obok SOHNa czy RY’a X – został wiodącą postacią nowej fali, w której spotkał się pop i elektronika spod znaku Majestic Casual. W jego muzyce rozkochali się zarówno fani Lapaluxa, jak i Bonobo. Zresztą sam Faker cieszył się uznaniem w artystycznym środowisku i często łączył swoje siły z innymi twórcami. Wystarczy wymienić tu takie postacie jak Flume, Marcus Marr czy wspomniany Bonobo. Zresztą współpracując z Flumem czy Marcusem Marrem, który udzielał się producencko przy wydawnictwach Fakera, Australijczyk pokazał swoją bardziej taneczną naturę. Niech przykładami tego będą Work, zaprezentowana w 2015 roku wspólna EPka Marra i Fakera, oraz Drop The Game, niemal kultowy już efekt kooperacji duetu Faker-Flume.

Sukces zbudowany na szkle. Chet Faker prezentuje Built On Glass

To, co scementowało pozycję Fakera w świecie współczesnej muzyki, miało miejsce w roku 2014. To właśnie wtedy ukazał się debiutancki i jak dotąd jedyny długogrający album Australijczyka, wydany pod pierwotnym aliasem. Sporą część materiału z Built On Glass Faker zaprezentował podczas występu w cyklu Boiler Room i już wówczas większość słuchaczy piała z zachwytu. Późniejsza premiera tylko potwierdziła to, czego można było się spodziewać. Kapitalny, wypełniony znakomitymi aranżacjami album, okupował czołowe pozycje płytowych podsumowań roku 2014. Słuchając dziś Release Your Problems, Talk Is Cheap czy 1998, mam wrażenie, że krążek ten nie zestarzał się ani odrobinę. Wręcz przeciwnie. I wiecie co jest najlepsze? Low, najnowszy utwór Cheta Fakera, brzmi dokładnie jak przedłużenie tego, co poznaliśmy na Built On Glass.

Nick Murphy coś kręci

W ubiegłym tygodniu, na profilach Nicka Murphy’ego w mediach społecznościowych, zaczęły zachodzić wiele sugerujące zmiany. Raczej nie było wątpliwości co do tego, że już niebawem usłyszymy nową muzykę od Australijczyka. Jednak to, że będzie ona sygnowana jego dawnym pseudonimem, jest sporym zaskoczeniem.

Jak informuje wytwórnia BMG Australia & New Zealand, której szeregi zasilił muzyk, Murphy wraca do dawnego aliasu i to pod nim ukazywać się będą jego nowe utwory oraz wydawnictwa. Pierwszym z nich jest zaprezentowany w piątek singiel Low.

Chet Faker. Powrót, którego nikt nie potrzebował, ale wszyscy pragnęli

Najnowszy numer Cheta Fakera to znakomity flashback do czasów wspomnianego albumu Built On Glass. Ten sam głos, ten sam wachlarz dźwięków, a przede wszystkim ten sam feeling, łączący w sobie lekkość popu i sensualność neo-soulu, i otaczający ją trip-hopowo-elektropopowym anturażem brzmień. Umówmy się – w tym utworze nie ma nic zaskakującego. W tym utworze jest wszystko to, za co świat pokochał Cheta Fakera i za co przyjmie go ponownie z otwartymi ramionami.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →