Apolline Guédon: „Celem Art Bei Ton jest tworzenie mostów między muzyką a sztukami wizualnymi” – wywiad

Fot. Tommaso Revelant
Apolline Guédon

Art Bei Ton – trzy niewinnie zestawione ze sobą słowa na pierwszy rzut oka mogą mówić niewiele. Pod warunkiem, że cztery ostatnie lata przesiedziałeś_aś w jaskini bez dostępu do Internetu. Dla tych jednak, którzy z projektem założonym przez Apolline Guédon (Hypnotic Black Magic) są za pan brat, przetłumaczona z niemieckiego nazwa „Rodzaj według dźwięku"/„Rodzaj dźwięku", kojarzy się z najwyższej klasy inicjatywami wokół hypnotic i deep techno. W związku z czwartkową wizytą we wrocławskim Ciele Apolline na zaproszenie Aksamit zadaliśmy jej kilka pytań. Enjoy!

Apolline Guédon. O Art Bei Ton, mamie, festiwalu i polskiej scenie – wywiad

Damian Badziąg: Pracowałaś dla Native Instruments, studiowałaś Music Business w Berlinie. Jesteś założycielką projektów Art Bei Ton i Ambient Sleepers. Do tego dużo podróżujesz, organizujesz imprezy na całym świecie. O czymś zapomniałem? Pamiętasz, że doba ma tylko 24 godziny, prawda?

Apolline Guédon: Dwadzieścia cztery godziny na dobę to naprawdę mało i czasami chciałabym przedłużyć je do trzydziestu godzin, żeby móc nauczyć się nowych umiejętności, na które od jakiegoś czasu chciałabym znaleźć czas (VJ-ing, produkcje muzyczne, clubbing, itd.). Techno zawsze było ważną częścią mojego życia, odkąd zaczęłam chodzić na rave’y w wieku piętnastu lat. To popchnęło mnie do przeprowadzki do Berlina tuż po moich osiemnastych urodzinach, abym mogła jeszcze bardziej odkrywać ten świat. Od 2017 roku zaczęłam organizować imprezy, jednocześnie studiując biznes muzyczny na SAE Berlin i pracując w marketingu w Native Instruments. Podążając za dwoma gatunkami muzycznymi, które najbardziej mnie poruszają, stworzyłam Art Bei Ton, aby skupić się na Hypnotic Techno i sztukach wizualnych, oraz Ambient Sleepers, aby stworzyć głębokie doświadczenie słuchowe, gdzie odbiorcy mogą zrelaksować i zanurzyć się w niektórych atmosferycznych odłamach muzyki.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Mniej więcej w tym samym czasie zaczęłam grać na przeróżnym sprzęcie. Dla przyjemności głównie puszczałam moje ulubione winyle, które zbierałam przez ostatnie 2 lata. Początkowo skupiałam się na tworzeniu ambientowych podróży, ale wkrótce postanowiłam włączyć do nich bardziej breaky i hipnotyczne utwory. Obecnie skupiam się głównie na prowadzeniu publiczności z punktu A do punktu B za pomocą mrocznych, atmosferycznych, hipnotycznych i mocnych utworów deep techno.

Nie każdy wie, ale Twoja mama również jest artystką. Gra cudowne sety z syntezatorów modularnych. Kto kogo zaraził muzyką i jak to jest bookować własną matkę na organizowane przez siebie imprezy?

Apolline Guédon: Tak, moja mama również jest artystką. Najpierw ukończyła paryskie Beaux-Arts, potem fotografię, projektowanie przedmiotów i dwa kierunki studiów muzycznych – elektroakustycznych. Obecnie zajmuje się ambientem/experimental i techno, grając na żywo na sprzęcie analogowym i syntezatorach modularnych.
Właściwie, jeśli chcesz poznać zabawny fakt, to zaczęła ona grać techno, ponieważ chciała wystąpić na mojej pierwszej imprezie Art Bei Ton w Berlinie. Powiedziałam jej wówczas, że musi być mniej eksperymentalna i bardziej nastawiona na parkiet. Od tego czasu rozwinęła swój własny styl w ramach techno w duecie Elek Ember z francusko-polską artystką Emilie Zawadzki. Booking mojej mamy jest serio fajny. Była bardzo szczęśliwa, że mogła zagrać na głównym parkiecie Griessmühle w Berlinie, na La Station Gare des Mines w Paryżu, a wkrótce, 3 czerwca, na ://about blank w Berlinie. Kilka razy pytała mnie, czy mogłabym załatwić jej booking w Polsce. Mam nadzieję, że uda się nam to zrealizować prędzej czy później.

Art Bei Ton – Hypnotic Black Magic / March 22 / 3pm-4pm

Apolline Guédon. Wciąż żywa społeczność

Rozmawiałem z wieloma artystami mieszkającymi w Berlinie będącymi obywatelami narodowości innej niż niemiecka. Pytałem o powody ich przyjazdu czy różnice między rodzimą sceną a tą w Niemczech. Ciebie z kolei pragnę zapytać o to, jak Berlin wpłynął na Twoją osobowość, postrzeganie muzyki? Jak bardzo akurat temu miastu zawdzięczasz swoją obecną pozycję i czy uważasz, że we Francji miałabyś na to podobne szanse, gdzie jednak próżno szukać działającej sceny deep i hypnotic na chociażby taką skalę, jak właśnie ta w Berlinie?

Apolline Guédon: Do Berlina po raz pierwszy przyjechałam, gdy miałam zaledwie 17 lat. Byłam zafascynowana tutejszą sceną klubową i pragnęłam odkryć wszystko, co ta undergroundowa kultura miała do zaoferowania. To poczucie wolności było największym kopniakiem, jaki dostałam w życiu; po raz pierwszy poczułam się bezpieczna i zrozumiana w społeczności – znalazłam swój Dom. (Miejsce dla wszystkich dziwaków na świecie – jak mawiamy po niemiecku: „Du bist verrükt mein Kind, du musst nach Berlin!”).

Rok później zamieszkałam w Berlinie i zaczęłam tworzyć życie, jakiego pragnęłam w przyszłości. Po drodze spotkałam wspaniałych ludzi, którzy nauczyli mnie wiele o biznesie i popychali do realizacji marzeń. Tak naprawdę nigdy nie lubiłam Francji ani tamtejszej sceny. Muzyka jest zbyt trudna, wszystko jest drogie, a ludzie aroganccy. Kiedy tylko zorganizowałam tam imprezę, inny organizator ukradł mi tysiąc euro. Wszystko działa na zasadzie networkingu, jest bardzo elitarna i dużo w niej seksizmu. Wszyscy musimy walczyć w życiu, żeby dostać to, czego chcemy. Jednak tam to jest inny poziom i nie chcę tracić czasu na „politykę” czy użeranie się z ego wielkich diw.

Jeśli chodzi o hypnotic techno to nie skłamię, że scena nie jest już tak dobra, jak 4 lata temu. Od czasu Covid-19 i po drugim lockdownie tendencja jest taka, żeby grać mocniej, szybciej i bardziej mentalnie. Wielu artystów zmienia swój styl, a publika dostosowuje się do nowych dźwięków. Pomimo tej mody, społeczność nie umiera i wielu ludzi wciąż wraca na nasze imprezy i staje się aktywnymi członkami tej sceny. To piękne uczucie widzieć, jak wszyscy na parkiecie się znają i rozumieją muzykę, coraz bardziej zagłębiając się w ten niszowy gatunek. Nie zamieniłbym tego za nic w świecie!

Jak możemy przeczytać celem Art Bei Ton jest stworzenie wciągających doświadczeń, oferując sety DJ-skie hypnotic techno/ambient oraz live acty, a także VJ-ing, wystawy sztuki, interaktywne instalacje audiowizualne, performance, panele i warsztaty. Czy traktujesz któryś aspekt jako ten najbardziej szczególny, nad którym pracujesz staranniej niż nad innymi? 

Apolline Guédon: Naszym celem w Art Bei Ton jest tworzenie mostów między muzyką a sztukami wizualnymi, aby ludzie doświadczali więcej interakcji w klubach. Publiczność przychodzi nie tylko pocić się w ciemnej przestrzeni przy głośnej muzyce, ale także być częścią artystycznego przedstawienia. Zamiast wpatrywać się w DJ-a, ludzie mogą zagłębić się w projekcje wizualne, wystawę telewizorów lampowych czy odwiedzić wystawę sztuki.

Apolline Guédon, Hypnotic Black Magic, Art Bei Ton
Fot. Chroma Graphic Design

Apolline Guédon. Równowaga płci

Niewiele brakowało, a otworzyłabyś swój klub. Niestety, pandemia Covid-19, pokrzyżowała Twoje plany. Pomysł nadal aktualny, czy skupiasz się już tylko na… autorskim festiwalu?

Apolline Guédon: We wrześniu 2020 roku otworzyliśmy z przyjaciółmi lokal w Berlinie, a zaraz po otwarciu musieliśmy go zamknąć z powodu restrykcji obowiązujących w Niemczech. To był na pewno ciężki okres, zwłaszcza finansowo, ale jakoś to zrównoważyliśmy, mając przywilej grania muzyki dla siebie na fajnym soundsystemie. Teraz wracamy do organizowania imprez i zawsze miło jest widzieć ludzi, którzy wracają do tego miejsca. Liczba miejsc jest bardzo ograniczona, więc panuje tu intymna atmosfera, która sprzyja nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich. Traktujemy to miejsce jako inkubator, dzięki któremu nasza społeczność może się rozwijać na dużą skalę. Jeśli chodzi o przyszły festiwal, to jest to projekt, który chodzi mi po głowie już od dłuższego czasu. To jedno z moich największych marzeń, które spełni się w ciągu kilku lat. Na razie jednak nie mam więcej informacji, którymi mogłabym się podzielić (uśmieszek).

Jesteś autorką głośnego na cały świat artykułu 55 FEMALE ARTISTS INVOLVED IN THE HYPNOTIC TECHNO SCENE poświęconego kobietom grającym hypnotic techno. Tekst miał na celu podniesienie świadomości na temat równowagi płci i różnorodności, ujawniając przy okazji pewne informacje dotyczące różnych przemian społecznych – od budowania społeczności, przez odrzucanie norm płciowych, po walkę z wszelkimi formami dyskryminacji. Moją uwagą przykuła dodatkowo mała wzmianka: „W tym artykule nie będziemy pisać o „feminizmie” i „biznesie zdominowanym przez mężczyzn”, ponieważ niektórzy ludzie mogą poczuć się urażeni i nie będą czytać dalej”. Dlaczego wyszłaś z założenia, że niektóre osoby mogą poczuć się urażone? Czy spotykasz się z nieprzychylnymi komentarzami w związku ze swoją działalnością na rzecz mocnego wspierania kobiet na scenie?

Apolline Guédon: To było dla mnie naprawdę ważne, żeby o tym napisać. Słyszałam od wielu promotorów i szefów wytwórni, że nie mogą osiągnąć równowagi płci, ponieważ nie mają wystarczającej liczby kobiet DJ-ów i producentek. Posiadanie takiej listy skłoniło ich do odkrycia nowych talentów. Otrzymałam wiele pozytywnych opinii, że pomogło im to w osiągnięciu tego celu. W artykule nie było mowy o „feminizmie” czy „biznesie zdominowanym przez mężczyzn”, ponieważ celem było, aby każdy mógł go przeczytać i nie czuł się z tego powodu „odrzucony” czy „osądzony”.

W różnych dyskusjach na temat równowagi płci czytałam ludzi, którzy twierdzili, że „w bookingach chodzi tylko o muzykę, a nie o płeć”, a nawet, że to dyskryminacja mężczyzn, bo generalnie jest więcej DJ-ów płci męskiej niż żeńskiej. Myślę, że wiele osób nie chce podejmować żadnego wysiłku, by odkrywać nowych artystów i chce pozostać wśród „swoich”. Celem nigdy nie jest zmuszanie ludzi do czegokolwiek. Nie jesteśmy w stanie zmienić ich zdania, ale dzielenie się inną wizją może czasem pomóc w uświadomieniu sobie pewnych schematów, z których nie zdawali sobie sprawy.

Apolline Guédon, Hypnotic Black Magic, Art Bei Ton
Fot. Betty Manéa

Nasza rozmowa zbiegła się w czasie z Twoją czwartkową wizytą we wrocławskim klubie Ciało na zaproszenie Aksamit. Dowiedziałem się tu i ówdzie, że bierzesz czynny udział w imprezach i festiwalach nad Wisłą. Co przykuwa Twoja uwagę w polskiej scenie, że decydujesz się na wizyty na naszych wydarzeniach?

Apolline Guédon: Bardzo podoba mi się scena w Polsce. Myślę, że są tu niesamowicie utalentowani artyści, bardzo fajne kluby i świetna atmosfera na imprezach. Naszą pierwszą imprezę zorganizowaliśmy w poznańskim Schronie w sierpniu 2020 roku, a następnie na różnych imprezach w Transformatorze we Wrocławiu. To zawsze wielka przyjemność przyjeżdżać i widzieć, że tłum naprawdę dobrze się bawi przy muzyce. Czujemy się zaszczyceni, że niektórzy ludzie przyjeżdżają do Berlina, żeby wziąć udział w kolejnych naszych imprezach.

To będzie mój szósty raz we Wrocławiu w ciągu jednego roku i bardzo się cieszę, że zagram w Ciele po raz pierwszy. Jestem bardzo wdzięczna Alicji za zaproszenie i już teraz bardzo się cieszę, że znajdę się z nią na jednej scenie. To zawsze wielka przyjemność grać w Polsce i chciałabym przyjeżdżać do was w przyszłości znacznie częściej.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →