Ada – Meine Zarten Pfoten
Info
Mieszkająca w Hamburgu Michaela Dippe rozpoczęła swoją karierę w przemyśle muzycznym w okolicach 1994 roku jako wokalistka popowa i rockowa. Kilka lat później, w dużej mierze dzięki wpływom swojego dobrego przyjaciela Konfekta (jednego z filarów wytwórni Areal), zaczęła eksperymentować z samplerem w połączeniu ze swoim starym, poczciwym i ponoć bardzo tanim keyboardem.
I w ten właśnie sposób – w wielkim skrócie – artystka znana jako Ada stawiła swój pierwszy krok na ścieżce, którą doprowadziła Niemkę do wydania dziewięciu EP-ek, oraz jeden, prawie że kultowy album długogrający, „Blondie”.
Do czerwca tego roku – oczywiście – kiedy to ukazał się drugi krążek Dippe. Wydany nakładem Pampa Records DJ-a Koze, „Meine Zarten Pfoten” to bez dwóch zdań najbliższe i najwierniejsze jej korzeniom muzycznym dotychczasowe wydawnictwo Ady.
Tech house’wy beat znany z wczesnej fazy twórczości Michaeli został zredukowany praktycznie do zera (albo do jednego, w tylu bowiem kawałkach pojawia się na tej płycie), a w zamian mamy do czynienia ze sporą ilości wokali, instrumentów, oraz sampli.
Każdą piosenkę zawartą na tej płycie można najlepiej określić mianem nowoczesnego popu, który z powodzeniem mógłby konkurować zawojować niejedną radiową playlistę. I smutny „Faith”, zdecydowanie bardziej wesoły i nieco połamany „The Jazz Singer”, niewyobrażalnie chwytliwy „Happy Birthday”, oraz optymistyczny, ukryty, nie zatytułowany numer są tego doskonałymi przykładami.
Z resztą też nie jest najgorzej, ponieważ Ada radzi sobie równie dobrze z numerami bardziej instrumentalnymi, jak pełnowartościowymi piosenkami. Warto tu wspomnieć chociażby o „Intro”, czy też „Interlude”, które doskonale wpasowują się w całą resztę krążka.. Dla fanów piosenek o miłości i dla tych, którzy lubią pośpiewać sobie pod nosem podczas sprzątania kuchni.