Peaches
Peaches, projekt stworzony przez Kanadyjkę Merrill Nisker, to coś o wiele więcej niż tylko intrygująca muzyka, będąca połączeniem punk rocka, rapu, electro i disco oraz niezwykłe teksty „bez hamulców”. Peaches to także zjawisko kulturowe – wprawdzie o charakterze niszowym, ale symptomatyczne dla radykalnego odłamu feminizmu, który na seksizm w wydaniu męskim odpowiada jego odpowiednikiem w rodzaju żeńskim. I robi to przy okazji bez ponurego zacietrzewienia, lecz z humorem – często uciekając się do form zbliżonych do kabaretu i burleski.
Nisker przemieniła się w Peaches, gdy z nudnawego Toronto przeniosła się do wibrującego muzyką i seksualną swobodą Berlina. Jej pierwsze próby („The Teaches Of Peaches”, 2000) były wyprawą w stronę techno i electro-popu, ale to historia. Bowiem dzisiejsza Peaches z równą biegłością sięga do glam-rocka, jak i do hip hopu, nigdy jednak nie tracąc z pola widzenia bardzo radykalnego, feministycznego spojrzenia na seksualną swobodę, jaką – jej zdaniem – kobiety winny dzielić razem z mężczyznami (zero tolerancji dla dyskryminacji ze względu na płeć). Nowy album Peaches, zatytułowany „I Feel Cream” to już krzyk walczącego feminizmu dla praw i swobód kobiet po czterdziestce. W utworze „Mommy Complex”, kluczowym dla płyty, opowiada o pewnej kascie kobiet, zwanych „cougars”, które to kobiety (w zaawansowanym wieku średnim) preferują towarzystwo młodych mężczyzn. Peaches ostro podpiera się przykładami znanych postaci, które odmówiły sobie prawa do starzenia się z godnością i postawiły na seksualną satysfakcję: Mae West, Tina Turner, Grace Jones….
Peaches współpracowała m.in. z Iggy’m Popem, Bety Ditto i Joan Jett, pisała piosenki dla Pink, dziś uważa się ją za patronkę debiutów takich bezkompromisowych obyczajowo wykonawczyń, jak La Roux, Little Boots czy Yo! Majesty. Jej najnowszy album, „I Feel Cream” jest – według niej – finalną częścią trylogii, na jaką składają się „Shake Yer Dix” i „Two Guys (For Ever Girl)”. Jednak jest ta płyta jednak częścią większej całości twórczości tej niezwykle bojowej i nieprzejednanej w swych przekonaniach wokalistki, do której nie sposób nie włączyć tak mocnych obyczajowo i politycznie tytułów, jak „Fatherf***er” i, przed trzema laty „Impeach My Bush”. Klasyczny punk, nowoczesny garaż, dance i rap znowu mieszają się doskonale, a wraz z nimi – wszystkie rockowo-rapowe seksualne stereotypy. Skandalistka Merrill Nisker bawi się znakomicie..o czym z pewnością przekonają się wszyscy, którzy 2 października zdecydują się na spotkanie z tą bodaj najsłynniejsza rockowa skandalistką..