Charlie: „To wzruszające poczuć podczas grania live actu reakcje publiczności do swojej własnej muzyki”

fot. Krzysztof Karpiński
Wywiad
Charlie: "To wzruszające poczuć podczas grania live actu reakcje publiczności do swojej własnej muzyki"

Charlie, czyli Leona Jacewska, to urodzona w Berlinie i zamieszkała w Krakowie DJ-ka, kompozytorka oraz producentka. Charlie jest jedną z aktywnych postaci na polskiej scenie klubowej. W 2020 roku zaprezentowała swój pierwszy multiinstrumentalny live performance z użyciem analogowych syntezatorów i zadebiutowała na składankach wytwórni Dom Trojga i Mechatronica. Dziś rozmawiam z artystką z okazji jej najnowszego wydawnictwa 7" w londyńskim Ferry Lane Records.

Charlie – wywiad

Winylowy singiel w Ferry Lane Records

Artur Wojtczak: Rozmawiamy przy okazji Twojej najnowszej premiery w nowym londyńskim labelu Ferry Lane Records. Jak to się stało, że wylądowałaś z Cold Inside właśnie tam?

Charlie: Miałam przyjemność zagrać live seta podczas Up To Date Festival w 2020 roku, ze względu na pandemię i limitowane wejścia większość występów była streamowana. Występ spodobał się Anwarowi Dawwasowi, który prowadzi m.in. label BROKNTOYS. Opowiedział mi o swoim nowym projekcie Ferry Lane Records, czyli labelu, który miał się specjalizować w muzyce synthowej wydanej tylko na 7″, Bardzo mi się ten pomysł spodobał. W trakcie lockdownów prawie w ogóle nie słuchałam muzyki klubowej i mnie ona wtedy mniej inspirowała. Myśl, że kolejny długi jesienny lockdown spędzę z projektem nagrania muzyki niekoniecznie parkietowej wydawał mi się przyjemny, spodobała mi się również muzyka, którą już miał zaplanowaną na kolejne wydania z artystami, których bardzo szanuje. Wiele też zawdzięczam Dtekkowi.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Charlie – Cold Inside

Fascynacje brzmieniem italo i synthpopem

Ta wytwórnia ma za cel publikowanie muzyki z gatunków takich jak synth wave czy italo. Skąd u Ciebie fascynacja takimi brzmieniami – dość retro?

Jeszcze zanim zaczęłam grać, zbierałam dużo winyli disco, italo lub wave do słuchania w domu. Zawsze poprawiało mi to nastrój, jak leciały piosenki. Na poszerzenie kolekcji italo miał wpływ szczególnie Kinzo Chrome. Z DJ-ingiem było inaczej – całkiem inaczej podchodziłam do kupowania płyt, myślałam o secie i co powinno lecieć pomiędzy tymi piosenkami. Doszło dużo nowych gatunków do mojej kolekcji, jak new beat, electro, EBM, techno i inne, ale jednak przede wszystkim chyba mnie fascynowały brzmienia synthowe, na których ta muzyka była tworzona, czego może jeszcze wtedy nie rozumiałam. Więc tak można powiedzieć, że to retro brzmienie, jeżeli pomyślimy, że ten sprzęt ma już 40 lat, natomiast te same brzmienia potem kontynuowały rozwój w innych gatunkach, tylko może w bardziej repetetywny sposób.

Charlie – Cold Inside (Flemming Dalum Remix) [Ferry Lane Records]

Kultura winylowa

Twoja płyta ukazała się jako „siódemka”, czyli 7″ singiel. Czy Ty również jesteś wyznawczynią kultury winylowej?

Kocham winyle! Tak się zaczęła moja przygoda, słucham muzyki na winylach. Od pandemii bardzo mało płyt kupuję, w sumie wróciłam do początków, czyli do słuchania płyt w domu. Lubię muzykę, która jest tylko wydana na winylu. Większość materiału do DJ-ingu w klubach kupuję jednak cyfrowo.

Ale niezależnie od tego, jak gram i co kupuję w danym momencie, to jednak wydawanie na winylu jest najbardziej wyjątkowe. Czekanie w dzisiejszych czasach na tłoczenie jest okropnie długie – wszyscy to wiemy, ale to wszystko jest zrekompensowane w momencie, kiedy trzyma się swoją płytę w ręku. Zaufanie wytwórni też jest o wiele większe, jeżeli jest gotowa wtłoczyć twoją muzykę na winylu i ponieść koszty.

Wydaje mi się, że komunikacja miedzy artystą i wytwórnią jest większa, jest dużo więcej wspólnych decyzji. Finalna płyta jest wspólnym wynikiem moim i Anwara i pomimo że nigdy wcześniej się nie poznaliśmy, mam nowego przyjaciela.

Charlie: "To wzruszające poczuć podczas grania live-actu reakcje publiczności do swojej własnej muzyki"
fot. Joanna Wzorek

Jakie płyty diggujesz najchętniej?

Między innymi gatunki, które wcześniej wymieniałam: stare i nowe wydawnictwa, najchętniej podczas podróży i fizycznie w sklepie, a najbardziej się cieszę, jeżeli zostanę zaskoczona jakimś totalnym rarytasem lub kiedy po okładce nigdy by się nie poznało stylu muzyki.

Z Berlina do Krakowa

Urodziłaś się w Berlinie – mieście, które jest mekką kultury tanecznej, jednak mieszkasz od wielu lat w Krakowie. Czy tu znalazłaś już swoje miejsce?

W Krakowie bardzo wygodnie się żyje. Jak się dużo podróżuje, to jest przyjemnie wrócić do mniejszego i spokojniejszego miasta. Zawsze mi się podobało, że szybko można zrealizować pomysły w organizacji wydarzeń, koncertów czy sztuki, łatwo znaleźć miejsce i chętnych ludzi, nawet jeżeli jest to tzw. DIY – piwnica, ludzie są wdzięczni.

W ramach cyklu SZUM organizujesz wydarzenia, na które zapraszasz artystów kojarzonych z rozmaitymi gatunkami – muzyków znanych i wciąż „nieodkrytych”, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Czy aby doświadczyć SZUMU, musimy udać się do Krakowa, czy organizujesz te imprezy również w innych miastach?

W innych miastach tylko organizowałam SZUM w kolaboracji innego cyklu lokalnego. Nie jestem zamknięta na to, ale nie wiem, czym mój cykl w innym mieście mógłby się charakteryzować. Nie ma na nim wizualnych wrażeń lub ustalonego dress codu, więc byłaby to raczej kuratela muzyczna, a zazwyczaj i tak proponuję innym klubom w Polsce artystów, których zapraszam na SZUM, aby zapewnić im „pełne polskie doświadczenie”. Jednak to, co charakteryzuje SZUM w Krakowie, to regularna, wyjątkowa publika lokalna, która tworzy niepowtarzalną atmosferę – więc SZUM może nie byłby taki sam gdzie indziej. Poza tym w dzisiejszych czasach tak łatwo się podróżuje – ucieszę się, jak publika przyjedzie do nas dla pełnego doświadczenia.

Uwielbiam dzienny clubbing!

W Berlinie grałaś m.in. na słynnej imprezie STAUB promującej dzienny clubbing, brak fetyszu didżejskich gwiazd, a więc bez ogłaszania line-upu. Jak oceniasz ten typ imprez?

Zależy, czy się jest gwiazdą, czy nie… (śmiech)

Dzienny clubbing to jest jedna z moich ulubionych rzeczy na świecie i jest mi strasznie przykro, że jeszcze nie może to zafunkcjonować w Polsce. Wychowując się w Berlinie i mieszkając z moimi rodzicami pod jednym dachem. dało mi to możliwość poznania mnóstwa muzyki, nie musiałam się tłumaczyć, że mnie cały dzień nie ma, skoro w nocy już jestem. Klimat jest trochę jak na wakacjach.

Jak się zdecydujesz już w trakcie dnia na drinka, tworzy to inną energię. Nie samo ogłoszenie line-upu tworzy wielkie zaufanie do promotora i stabilniejszą, stałą publiczność. To na pewno czuć podczas imprezy STAUB. Oczywiście jako grająca jestem jednak za tym, aby gdzieś w klubie time table był rozpisany i ludzie mogli sobie sprawdzić, co im się podobało i kto wtedy grał, a nie było to totalnie anonimowo. Podobny styl wydarzenia w Polsce miał Brutaż i potem UnSound z edycją Surprise.

Live act czy granie z płyt?

Czy bliższe jest Ci granie muzyki innych wykonawców z płyt, czy wolisz swoje analogowe live acty?

Teraz zdecydowanie niczego chętniej nie robię niż granie live actów! Mimo tego, że muzyka innych wykonawców jest o wiele lepsza! (śmiech)

Jest to duże wyzwanie i trzeba mieć dużo siły, by targać te wszystkie graty, ale oddaje mi to tyle energii z wielu powodów. Jest to np. dużo bardziej wzruszające zobaczyć reakcje na parkiecie do swojej własnej muzyki, jest dużo więcej kontroli nad wszystkim.

Ponadto pamiętajmy, że występ live jest dużo krótszy niż set didżejski i wiele więcej się z siebie daje. Cieszę się, że nie mogę przewidzieć, co się stanie, mogę popełnić dużo więcej błędów, które mnie mogą zestresować, ale mogę się też mega pozytywnie zaskoczyć. A najlepsze jest, jak w klubie jest dobry sound system i słyszę jak bardzo potężne są te wszystkie analogowe maszyny. Lubię współpracę z dźwiękowcem i jak razem ze mną przeżywa występ, i czuje inną uwagę publiki, która jest zaciekawiona. Uwielbiam też rozmowy po występie na żywo. Dużo ludzi ma wiele pytań albo pyta o wskazówki i ten dialog bardzo łączy muzycznie. Wiem, że zaproszenie mnie na live seta jest większym wyzwaniem dla promotora i doceniam każdego, który mi to umożliwia.

OYE Records – Charlie

Łączenie muzyki ze sztuką

Oprócz muzyki mającej funkcjonować w klubie stworzyłaś też kompozycje do cyklu Elementarz Dla Mieszkańców Miast oraz m.in. oprawy muzyczne do wystaw sztuki współczesnej. Opowiedz nam coś o tym!

Założyłam razem z kuratorem Arkadiuszem Półtorakiem miejsce Elementarz Dla Mieszkańców Miast i razem z Martyną Nowicką prowadzimy to miejsce nieregularnie od 2016 roku. Idea była prosta: chcieliśmy mieć miejsce spotkań, gdzie muzyka łączy się ze sztuką. Nie wiem wiele o sztuce, ale dzięki Arkowi i Martynie poznałam wielu utalentowanych artystów i wydawało się to naturalne też z nimi coś stworzyć. Te zlecenia często dawały mi możliwość używać synthów w innej odsłonie muzycznej i powołać się na inne inspiracje.

Jako instrumentalistce muzyka towarzyszyła mi całe życie, grałam dużo jazzu, klasyki i rozpisywałam dużo kompozycji. To są wszystko sekwencje i improwizacje, których raczej do muzyki klubowej bym nie chciała stosować, a do wystaw pasują idealnie.

I znowu wraca element dialogu z artystą, który pozwala na powstanie czegoś, czego bym sama nie wymyśliła. Mój ostatni projekt był niedawno grany live do wystawy Marty Niedbal podczas KRAKERSA.

Muzyczne plany Charlie

Mimo młodego wieku zagrałaś już na wspomnianym UnSoundzie, UpToDate czy kijowskim Black Factory Festival. Lubisz występować na dużych eventach?

Nie mam preferencji, lubię wszystkie wydarzenia, ale na pewno na tych większych można poznać więcej ludzi i się zainspirować. Urok festiwali polega na tym, że zjeżdżają się ludzie z różnych krajów, miast i jest się w gronie znajomych, których na co dzień się w tej samej konstelacji nie zobaczy. UnSound jest wyjątkowy, bo trwa cały tydzień i trochę mi się kojarzy z kolonią muzyczną. Uwielbiam panele, prezentacje i czas pomiędzy na łażenie po mieście z nowymi i starymi znajomymi.

Jakie plany ma Charlie na najbliższe tygodnie?

Do końca wakacji zagram na kilku festiwalach, jak Summer Contrast, Czeluść czy Wisłoujście. Ze swoim live setem pojadę też do Berlina zagrać na imprezie Mechatronica (z takimi artystami, jak The Hacker, Intergalactic Gary czy Privacy – jednym z moich ulubionych producentów). Pojadę też na festiwal Electric Weekender do Lipska i do Warszawy na Lado W Mieście. Zagram także kolejny raz w HÖR, w Sameheads i wyjdzie następny kawałek na nowej składance ze wsparciem dla Ukrainy.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →